Na stronie „Forbesa” ukazała się niedawno wypowiedź Radosława Pyffela z
Centrum Studiów Polska-Azja na temat chińskich miliarderów. W ChRL-u miliarderami zostają ci, którzy są partyjnymi aparatczykami (albo mają z nimi dobre relacje) i wywodzą się z rodzin wysoko postawionych oficjeli. Radosław Pyffel podaje tu trafne przykłady: Wanga Jianlina, który od 1978 r. jest członkiem Komunistycznej Partii Chin Ludowych i Wang Jinga, którego firma Beijing Xinwei powstała ponieważ kapitał wyłożyło chińskie Ministerstwo Przemysłu i Technologii. Dziś Xinwei dostarcza sprzęt i usługi telekomunikacyjne Armii Ludowo Wyzwoleńczej. Ale przedstawianie Jacka Ma, twórcy Alibaby, jako self-made miliardera ma się nijak z prawdą.
Partia komunistyczna i sam Jack Ma wytworzyły pod zachodnią publikę obraz sympatycznego Chińczyka, który z pucybuta stał się miliarderem. Rzeczywistość jest jednak daleka od tego bajkowego obrazka. Powtórzę to co już pisałam na łamach
tygodnika „Gazety Polskiej”:
„Oficjalna wersja jest taka, że to geniusz, który jako jeden z pierwszych w Chinach założył firmę internetową, mimo że sam nie potrafił nawet wysłać e-maila. „Pożyczyłem 2 tys. dol., by uruchomić firmę” – tak wspominał swoje początki w ChRL-u sam Ma, skromny nauczyciel, który beż żadnych koneksji partyjnych, a tylko dzięki wytrwałości i ciężkiej pracy odniósł sukces”.
Tyle wersja życiorysu rodem z „Baśni tysiąca i jednej nocy”. W 1997 r. Jack Ma, z wykształcenia anglista, rozpoczął pracę w chińskim ministerstwie handlu zagranicznego i tam otrzymał zadanie rozwoju handlu chińskimi produktami on-line. W 1999 r. Ma opuścił ministerstwo i założył Alibabę – firmę która właśnie promuje i sprzedaje głównie chińskie produkty on-line. Czy to zbieg okoliczności, że początki działalności Ma przypominają początki kariery szefów wielu dzisiejszych chińskich gigantów, którzy z wysoko postawionych urzędników państwowych czy wojskowych stali się biznesmenami?
Takiej transformacji doświadczył np. Ren Zhengfei, były oficer Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, który w 1987 r. założył firmę Huawei. Skąd wojskowy miał wystarczający kapitał na uruchomienie tak dużego biznesowego przedsięwzięcia? Zdaniem ekspertów, Komunistyczna Partia Chin wpompowała miliardy dolarów w Huawei, a dziś chińska agencja szpiegowska ma swoją siedzibę w głównym biurze tego giganta telekomunikacji.
We wrześniu 2012 r. firma Jacka Ma ogłosiła, że za 7,6 mld dol. odkupi 50 proc. udziałów, jakie Yahoo miał w Alibabie. Spółka zdobyła pieniądze, sprzedając swoje udziały 16 instytucjom, w tym China Investment Corporation (CIC), China Development Bank Capital (CBDC), Citic Capital i Boyu Capital.
Według raportu opublikowanego w „New York Times” w lipcu 2014 r., czołowe pozycje w tych instytucjach zajmują członkowie rodzin obecnych i byłych przywódców KPChL, w tym wnuk byłego prezydenta ChRL Jiang Zemina. Ten sam raport stwierdzał również, że firma New Horizon Capital, której współzałożycielem jest Wen Yunsong, syn byłego premiera Wen Jiabao, w ostatnich dwóch latach zwiększyła swój udziały w Alibabie.
Firma Jacka Ma jednak nie tylko daje zarobić chińskim komunistom. Jej twórca potrafi bronić w mediach polityki KPChL. I tak np. w wywiadzie dla gazety hongkońskiej w 2013 r. Ma określił jako „słuszną” decyzję Deng Xiaopinga o wysłaniu armii na protestujących na placu Tiananmen studentów w czerwcu 1989 r. W tym samym wywiadzie określił komunistyczny rząd w Pekinie jako „wspaniały” i mimo istnienia projektu Złota Tarcza zaprzeczał, aby władze kontrolowały internet w Państwie Środka.
A więc jak budowane są fortuny w Chinach? Tu nie ma przypadków. Rodzą się one pod pełną kontrolą komunistów. Przepustki do biznesu rozdaje partia… znamy to?
Źródło: niezalezna.pl
Hanna Shen