W gigantycznym billboardzie w centrum Krakowa zamieszkali bezdomni. Dziś mija termin ultimatum w sprawie opuszczenia go, jakie postawił im właściciel. Zapowiada, że wyrzuci ich w asyście policji. Paradoks polega na tym, że oprócz bezdomnych nielegalny jest też… sam billboard.
Ta historyjka to znakomita metafora III RP. Są w niej bardzo bogaci, którym wolno więcej niż reszcie. I miliony takich, których nie stać lub ledwie stać na utrzymanie domu, więc „kombinują”, nie zawsze legalnie, jak zdobyć środki do życia. Albo – chcąc żyć w zgodzie z prawem – emigrują. W dawnej Polsce likwidacja takiego stanu byłaby wyzwaniem numer jeden dla wrażliwych społecznie inteligentów. Tymczasem Jerzy Baczyński (dawniej – Sroka), naczelny „Polityki”, ulubionego pisma „inteligentów” III RP pożalił się właśnie na to, co jego duszę boli najbardziej. Że „niczego dobrego o tym kraju nie można powiedzieć, bo człowiek wychodzi na obciachowego, związanego z władzą albo oderwanego od rzeczywistości”. Czy wraz ze zmianą, która dzieje się na naszych oczach, do głosu dojdzie nowa elita, która zdegraduje Baczyńskiego i zamiast wysługiwać się właścicielom billboardów, poda pomocną dłoń ich potencjalnym mieszkańcom?
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Piotr Lisiewicz