Katolickie Stowarzyszenie im. św. Brata Alberta w Płocku już od 21 lat pomaga najbiedniejszym mieszkańcom miasta. Niestety w ciągu minionego roku miasto po raz kolejny zmniejszyło wysokość dotacji na działalność charytatywną. A pieniędzy brakuje niemal na wszystko.
Jak mówi nam Anna Kozera, szefowa Katolickiego Stowarzyszenia im. św. Brata Alberta w Płocku, problemy finansowe organizacji są ogromne. –
Pracujemy społecznie już od 21 lat, ale czasem po prostu ręce opadają. Pieniędzy z roku na rok jest coraz mniej. Sama jestem zadłużona, bo przez pół roku musiałam finansować pomoc osobom zagrożonym wykluczeniem społecznym – przyznaje ze smutkiem Anna Kozera.
Stowarzyszenie prowadzi m.in. świetlicę środowiskową „Oaza” dla dzieci, klub profilaktyki środowiskowej „Nasz Krąg” dla młodzieży, dom dziennego pobytu „Ciepła Izba” dla seniorów, punkt żywienia „Kromka Chleba”, a także poradnię rodzinną, krajowe pośrednictwo pracy, centrum integracji społecznej.
Największe trudności dotyczą akcji żywieniowej dla najuboższych „Kromka Chleba” oraz domu dziennego pobytu dla osób starszych. Stowarzyszenie musiało zrezygnować z pomocy wykwalifikowanych pracowników, którzy zajmowali się sprawami administracyjnymi. Ale nie to jest najgorsze. Nie ma środków na pensje dla profesjonalnych pracowników socjalnych. A wolontariusze nie są w stanie zrealizować wszystkich koniecznych zadań.
– Kiedyś w domu dziennego pobytu mogliśmy zatrudniać pracownika na cały etat, później na pół. Teraz mamy 6 tys. zł na cały rok, czyli 400 zł miesięcznie dla kogoś, kto przez 7–8 godz. dziennie opiekowałby się osobami starszymi. To niemożliwe, by ktoś zgodził się pracować przez tyle godzin za 400 zł brutto – mówi nam szefowa stowarzyszenia.
Zwraca uwagę, że aby działania z dziećmi i młodzieżą przynosiły rezultaty, potrzeba czegoś więcej niż tylko zwykłej opieki nad nimi. – Trzeba zapewnić im również zajęcia świetlicowe, czasami wyjść z nimi do kina czy do teatru.
– Tymczasem my nie mamy nawet gier planszowych. Po prostu już się zniszczyły. A na nowe nas nie stać – przyznaje Anna Kozera. O kinie już nawet nie wspomina.
Cały tekst w "Gazecie Polskiej Codziennie"
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Dorota Łomicka