Putin rządzi Rosją już 15 lat. Dotychczas był to dla niej okres świetnej koniunktury wywołanej rosnącymi cenami surowców energetycznych. Było jasne, że nie może to trwać wiecznie.
W Rosji jednak to polityka rządzi gospodarką, a nie gospodarka polityką. Rosnące zasoby finansowe rozbuchały ambicje imperialne Kremla, który już od 8 lat inwestuje olbrzymie kwoty w armię. Dla kremlowskich analityków powinno być oczywiste, że jest to działanie bez rzeczywistej potrzeby. NATO nie ma zamiaru napadać na Rosję. Tymczasem rozbudowa armii z zamiarem straszenia świata lub prowadzenia wojen lokalnych przekracza możliwości Moskwy. To nieracjonalne postępowanie w połączeniu ze skutkami rewolucji łupkowej, ze skonfliktowaniem się z państwami Zatoki Perskiej, które grają na spadek cen ropy, a także z sankcjami związanymi z wojną na Ukrainie zaowocowało krachem rosyjskiego budżetu. Warto przy tym zauważyć, że choć Rosja śpi na tablicy Mendelejewa, to jej gospodarka nie działa według modelu metropolitalno-imperialnego, czyli zgodnie z ambicjami Kremla. Metropolie przetwarzają surowce. To kolonie na ich eksporcie opierają swój byt. Rosja sama postawiła się w tej roli.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Przemysław Żurawski vel Grajewski