GaPol: TRUMP wypowiada wojnę cenzurze » CZYTAJ TERAZ »
Z OSTATNIEJ CHWILI
Biały Dom: Prezydent Trump potwierdził bliski sojusz z Polską podczas spotkania z prezydentem Dudą • • •

​Gnębiła staruszków, opiekuje się niepełnosprawnymi dziećmi

Na Justynie N.-S., byłej dyrektor Domu Pomocy Społecznej w Młodzieszynie, ciążą najcięższe zarzuty, m.in. okradania i znęcania się nad staruszkami.

Filip Blazejowski/Gazeta Polska
Filip Blazejowski/Gazeta Polska
Na Justynie N.-S., byłej dyrektor Domu Pomocy Społecznej w Młodzieszynie, ciążą najcięższe zarzuty, m.in. okradania i znęcania się nad staruszkami. Tymczasem Starostwo Powiatowe w Sochaczewie, rządzone przez związanych z PSL-em polityków Porozumienia Ziemi Sochaczewskiej, nagrodziło Justynę N.-S., oddając jej pod opiekę niepełnosprawne dzieci - czytamy w "Gazecie Polskiej Codziennie".

W styczniu tego roku z Domu Pomocy Społecznej w Młodzieszynie policja wyprowadziła w kajdankach pięcioro pracowników placówki, w tym szefową Justynę N.-S. Powód? Podejrzenie o oszustwo na kilkaset tysięcy złotych. O sprawie pisała „Codzienna”.

Podczas śledztwa wyszło na jaw, że to, co się działo w DPS, wystarczyłoby na napisanie scenariuszy do kilku „dreszczowców”. Świadkowie zeznawali, że pensjonariusze byli bici, że stosowano wobec nich przemoc fizyczną, że byli okradani.

Justyna N.-S. miała stworzyć przy współudziale kilku pracowników cały system umożliwiający okradanie zarówno staruszków, jak i pozostały personel. Z zaprzyjaźnionych sklepów zbierano paragony i faktury, następnie dopinano do akt poszczególnych podopiecznych. Pieniądze pobierano z kont pensjonariuszy. Były to jednak małe kwoty.

Żeby zarobić więcej, szajka Justyny N.-S. za pieniądze staruszków kupowała luksusowe towary, następnie zamieniała je na rzeczy używane pochodzące z darów i przekazywała pensjonariuszom. W ten sposób zakupiono m.in. kilkadziesiąt garniturów za 40 tys. zł, bardzo drogie obuwie sportowe, a nawet… seksowną bieliznę.

Pomysłowość grupy N.-S. na tym się nie kończyła. Używając kart płatniczych podopiecznych, wypłacano z bankomatów duże kwoty. Podsuwano starszym osobom do podpisu zaświadczenia o przyjęciu tych pieniędzy, choć faktycznie ich nie otrzymywali. – To mogło być kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie – mówi informator "GPC".

To jednak nie koniec. Szajka oszukiwała również pracowników DPS-u. Tym razem kręcono przy wypłacaniu premii. Jak ustaliła Państwowa Inspekcja Pracy, w jednostce stworzono również kilka fikcyjnych etatów. W ten sposób – zdaniem prokuratury – wyciągnięto z jednostki nawet 288 tys. zł.

– Sprawa jest wielowątkowa. Badamy ok. 30 różnych zarzutów – mówi „Codziennej” Iwona Śmiegielska-Kowalska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Płocku.

O bezprawiu w DPS-ie informowany był wicestarosta sochaczewski Janusz Ciura. Przyznał się do tego podczas jednej z sesji rady powiatu. Z uporem maniaka tłumaczy jednak, że zlecane przez niego kontrole nie wykazały nieprawidłowości. Co ciekawe, nic nagannego nie znaleźli również kontrolerzy wojewody. W opinii datowanej na dzień przed aresztowaniem (20 stycznia) wystawili dyrektorce DPS-u laurkę.
Starostwo Powiatowe w Sochaczewie nie ma sobie nic do zarzucenia. – Nie będziemy komentowali sprawy do momentu, aż wszystko się wyjaśni – mówi „Codziennej” Zofia Romanowska, sekretarz starostwa.

Nic dziwnego, bo Justyna N.-S. po wyjściu z aresztu znalazła pracę w placówce, która podlega powiatowi. Jest nauczycielką w Zespole Szkół w Erminowie, w którym uczą się dzieci niepełnosprawne intelektualnie.

Dyrektorka zespołu szkół Hanna Milcarz tłumaczy, że Justyna N.-S. powróciła do pracy po 11 latach… urlopu bezpłatnego. Takie jest prawo i przepisy Karty Nauczyciela – ucina Hanna Milcarz. 

Cały tekst w weekendowej "Codziennej"

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Jacek Liziniewicz