Na Justynie N.-S., byłej dyrektor Domu Pomocy Społecznej w Młodzieszynie, ciążą najcięższe zarzuty, m.in. okradania i znęcania się nad staruszkami. Tymczasem Starostwo Powiatowe w Sochaczewie, rządzone przez związanych z PSL-em polityków Porozumienia Ziemi Sochaczewskiej, nagrodziło Justynę N.-S., oddając jej pod opiekę niepełnosprawne dzieci - czytamy w "Gazecie Polskiej Codziennie".
W styczniu tego roku z Domu Pomocy Społecznej w Młodzieszynie policja wyprowadziła w kajdankach pięcioro pracowników placówki, w tym szefową Justynę N.-S. Powód? Podejrzenie o oszustwo na kilkaset tysięcy złotych. O sprawie pisała „Codzienna”.
Podczas śledztwa wyszło na jaw, że
to, co się działo w DPS, wystarczyłoby na napisanie scenariuszy do kilku „dreszczowców”. Świadkowie zeznawali, że pensjonariusze byli bici, że stosowano wobec nich przemoc fizyczną, że byli okradani.
Justyna N.-S. miała stworzyć przy współudziale kilku pracowników cały system umożliwiający okradanie zarówno staruszków, jak i pozostały personel. Z zaprzyjaźnionych sklepów zbierano paragony i faktury, następnie dopinano do akt poszczególnych podopiecznych.
Pieniądze pobierano z kont pensjonariuszy. Były to jednak małe kwoty.
Żeby zarobić więcej, szajka Justyny N.-S. za pieniądze staruszków kupowała luksusowe towary, następnie zamieniała je na rzeczy używane pochodzące z darów i przekazywała pensjonariuszom.
W ten sposób zakupiono m.in. kilkadziesiąt garniturów za 40 tys. zł, bardzo drogie obuwie sportowe, a nawet… seksowną bieliznę.
Pomysłowość grupy N.-S. na tym się nie kończyła. Używając kart płatniczych podopiecznych, wypłacano z bankomatów duże kwoty. Podsuwano starszym osobom do podpisu zaświadczenia o przyjęciu tych pieniędzy, choć faktycznie ich nie otrzymywali. –
To mogło być kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie – mówi informator "GPC".
To jednak nie koniec. Szajka oszukiwała również pracowników DPS-u. Tym razem kręcono przy wypłacaniu premii. Jak ustaliła Państwowa Inspekcja Pracy,
w jednostce stworzono również kilka fikcyjnych etatów. W ten sposób – zdaniem prokuratury –
wyciągnięto z jednostki nawet 288 tys. zł.
– Sprawa jest wielowątkowa. Badamy ok. 30 różnych zarzutów – mówi „Codziennej” Iwona Śmiegielska-Kowalska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Płocku.
O bezprawiu w DPS-ie informowany był wicestarosta sochaczewski Janusz Ciura. Przyznał się do tego podczas jednej z sesji rady powiatu. Z uporem maniaka tłumaczy jednak, że zlecane przez niego kontrole nie wykazały nieprawidłowości.
Co ciekawe, nic nagannego nie znaleźli również kontrolerzy wojewody. W opinii datowanej na dzień przed aresztowaniem (20 stycznia) wystawili dyrektorce DPS-u laurkę.
Starostwo Powiatowe w Sochaczewie nie ma sobie nic do zarzucenia. –
Nie będziemy komentowali sprawy do momentu, aż wszystko się wyjaśni – mówi „Codziennej” Zofia Romanowska, sekretarz starostwa.
Nic dziwnego, bo
Justyna N.-S. po wyjściu z aresztu znalazła pracę w placówce, która podlega powiatowi. Jest nauczycielką w Zespole Szkół w Erminowie, w którym uczą się dzieci niepełnosprawne intelektualnie.
Dyrektorka zespołu szkół Hanna Milcarz tłumaczy, że Justyna N.-S.
powróciła do pracy po 11 latach… urlopu bezpłatnego. –
Takie jest prawo i przepisy Karty Nauczyciela – ucina Hanna Milcarz.
Cały tekst w weekendowej "Codziennej"
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Jacek Liziniewicz