Rosyjska propaganda i słowa lidera Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego pokrywają się coraz wyraźniej: – To w Polsce szkolono terrorystów, którzy zabili [na Ukrainie] 20 policjantów i 60 manifestantów. U nas! To nie Rosjanie ich zabili – przekonywał w publicznej telewizji. Jednocześnie rosyjskie media podały wczoraj informację o zatrzymaniu w Doniecku zagranicznych najemników, wśród których rzekomo mają się znajdować Polacy.
Wczoraj informacje o „polskich najemnikach”, którzy rzekomo mieli być zatrzymani we wschodniej Ukrainie, podał cytowany przez agencję Interfax Myrosław Rudenko, przedstawiciel władz samozwańczej donieckiej republiki ludowej.
– Wśród jeńców byli mężczyźni o afrykańskim wyglądzie, było wielu obywateli Czech i Polski. Były również wypadki zatrzymania dowódców najemników, którymi okazali się polscy obywatele – powiedział Rudenko.
Niemal natychmiast zareagował na to w serwisie Twitter rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski.
– Nie potwierdzam informacji o zatrzymaniu przez separatystów obywateli RP wśród najemników na Ukrainie wschodniej. To element czarnego piaru – skwitował.
Sprawa nosi jednak znamiona szerszej prowokacji, w którą wpisują się zarówno inne działania rosyjskich mass mediów i tamtejszych internautów, jak i niektórych polskich serwisów, a nawet… europarlamentarzystów. Oto bowiem przed kilkoma dniami w serwisach społecznościowych pojawiła się fotografia, na której pełniący obowiązki prezydenta Ukrainy Ołeksandr Turczynow siedzi obok mężczyzny, z wyglądu przypominającego
Jerzego Dziewulskiego, b. posła SLD i antyterrorysty. Obaj mają wojskowe mundury i znajdują się w warunkach wskazujących na strefę bojową.
Zdjęcie natychmiast stało się dla rosyjskich internautów „dowodem” na udział Polaków w szkoleniu sił ukraińskich
. – Ta cała sprawa to skur...syńska prowokacja i proszę tak napisać – skwitował mediom wyraźnie poirytowany Dziewulski.
Tymczasem na swoim blogu Korwin-Mikke dowodzi:
– Najprawdopodobniej jest to operacja „blokująca”: rzuca się na kogoś podejrzenia, że szkolił terrorystów, potem dowodzi, że on właśnie szkolić nie mógł – i publika wyciąga wniosek, że nikt nie szkolił. Ale sama organizacja takiej operacji dowodziłaby, że III RP jest w to mocno zamieszana.
Co istotne, sam prezydent Rosji Władimir Putin jeszcze w marcu przekonywał:
„Tych z majdanu szkolili Polacy”. W sprawę wpisuje się działalność lidera Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego. Ten również w marcu tego roku zapewniał, że ujawni
„nazwisko polskiego polityka”, który miał szkolić polskich bojowników.
Niczego takiego nie zrobił.
Wypowiedzi Korwin-Mikkego są bliźniaczo podobne do propagandowych tekstów, przelewających się szerokim strumieniem przez internet i tradycyjne media za wschodnią granicą. Widać to zarówno w komentarzach „trolli” – wynajmowanych i opłacanych anonimowych komentatorów, ale także w oficjalnych mediach rosyjskich. Te ostatnie z lubością przedstawiają Janusza Korwin-Mikkego jako „polskiego europosła”, cytując jego wypowiedzi na temat kryzysu na Wschodzie.
Lider Nowej Prawicy stał się dla Kremla ważniejszym suflerem propagandy niż dotychczas powielające wersje Moskwy marginalne środowiska: fasadowa, nacjonalistyczna organizacja Falanga czy też publicyści związani z niszowymi portalami o tematyce kresowej.
Więcej w "Gazecie Polskiej Codziennie".
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Wojciech Mucha