Debata „Nasza wolność… Polacy po 25 latach przemian” stała się kolejnym pretekstem dla Bronisława Komorowskiego do opowiadania dowcipów. Tym razem prezydent uraczył uczestników spotkania żarcikiem... o NKWD - Ludowym Komisariacie Spraw Wewnętrznych Związku Radzieckiego.
Prezydent Komorowski wziął dziś udział w okolicznościowej debacie w Belwederze. Wystąpienie nie zajęło wiele czasu, bo już po kilku minutach gospodarz rozpoczął opowieści o kupowaniu schabu i papieru toaletowego. Skąd taka właśnie tematyka prezydenckiego wystąpienia?
"Wyniki badania szczęśliwości prof. Czapieskiego". Tak przynajmniej powiedział prezydent, bo zapewne chodziło o ulubionego psychologa społecznego "Gazety Wyborczej" prof. Janusza Czapińskiego i raport "DIAGNOZA SPOŁECZNA 2013 WARUNKI I JAKOŚĆ ŻYCIA POLAKÓW". Dokument patronatem medialnym objęły tygodnik "Polityka" i radio Tok FM a sfinansowany został przez rząd przy udziale środków strukturalnych UE.
Jak wynikało z badania w latach 1991-2013 odsetek Polaków uważających się za szczęśliwych wzrósł 0 15 punktów procentowych. Tym też chwalił się Bronisław Komorowski.
- Można powiedzieć tysiąc dowcipów jak jest definiowane szczęście - zaczął i opowiedział jeden z nich:
Był Rosjanin, Francuz i Amerykanin i się zastanawiali co to takiego jest szczęście w życiu. Amerykanin odpowiedział krótko: - Piękna zona, wspaniały samochód, ogromny dom, konto wysokie, czwórka dzieci. Francuz powiedział: - Piękna kobieta zastawiony smacznie stół, a Rosjanin mówi: - Nie! Szczęście to zupełnie co innego - i opisał sytuację:
Mały domek w tajdze. Ja mieszkam na parterze, a na pierwszym piętrze Siemianow. I raptem słychać, że jedzie samochód przez tajgę, jedzie, jedzie, coraz bliżej. Zatrzymuje się przed domem, ktoś stuka do drzwi, mocno, zdecydowanie stuka, otwieram - NKWD. "Siemianow eta wy?" Niet! Nawtarom etaże. Ot, eta sztasztje!
Po opowiedzeniu swojego dowcipu, prezydent zaśmiał się najgłośniej i dodał:
Definicja szczęścia się zmienia i na szczęście.
Źródło: niezalezna.pl
sp