Ministrowie spraw zagranicznych czołowych gospodarek świata (G20) zebrali się w czwartek w Johannesburgu w Republice Południowej Afryki, aby rozmawiać o kryzysie związanym z wojną na Ukrainie i światowym handlu. Sporo mówi się o tym, co zrobili - a raczej... czego nie zrobili dyplomaci.
Część zachodnich dyplomatów obecnych na szczycie G20 w Johannesburgu nie ustawiła się do tradycyjnego wspólnego zdjęcia ze względu na obecność rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa.
Minister odpowiedzialny za stosunki międzynarodowe Republiki Południowej Afryki Ronald Lamola zbagatelizował ten brak zdjęcia, tłumacząc to „ograniczeniami logistycznymi”, a nie niechęcią ministrów spraw zagranicznych do stania obok rosyjskiego ministra. Wersji tej bronił też na wczorajszej konferencji prasowej Zane Dangor, dyrektor generalny południowoafrykańskiego ministerstwa spraw zagranicznych, który przekonywał dziennikarzy, że nie było sesji zdjęciowej z powodu ograniczeń czasowych, a nie napięć politycznych.
Jednak portal południowoafrykańskiego tygodnika „Mail and Guardian” napisał, że urzędnicy obsługujący szczyt nie byli świadomi tej decyzji, co doprowadziło do sporego zamieszania. Tygodnik, powołując się na swoje źródła, napisał też, że to państwa członkowskie Unii Europejskiej celowo unikały sesji zdjęciowej, aby zdystansować się od Ławrowa.
Ponadto, pod koniec szczytu największych gospodarek świata tegoroczny gospodarz spotkania, prezydent Cyril Ramaphosa poinformował, że zaprosił prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego do RPA. Andrij Jermak, szef biura Zełenskiego potwierdził, że „kanały dyplomatyczne przekazały chęć Republiki Południowej Afryki do przyjęcia ukraińskiego przywódcy”.