Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Nieudany romans skutkował okrutną zbrodnią. „Najfajniejsza nauczycielka w szkole” zemściła się na ojcu ucznia

26 kwietnia 2001 roku. W okolicach południa niewielkie miasto, Czarna Białostocka w województwie podlaskim, wyglądało jak umarłe. Zamknięto większość sklepów, a na ulicach pojawiali się nieliczni przechodnie. Większość mieszkańców była właśnie na ceremonii pogrzebowej 11-letniego Piotra. Chłopiec dzień wcześniej został brutalnie zamordowany w szkole. Wśród zebranych padały gorzkie słowa. Zarówno wobec morderczyni, jak i ojca 11-latka, którzy jeszcze do niedawna mieli romans.

Mariola M. dokonała okrutnej zbrodni
Mariola M. dokonała okrutnej zbrodni
AI | zrzut ekranu - x.com | YouTube/Pokój zbrodni

 

Jak co sobotę, portal Niezalezna.pl wraca do kolejnej głośnej sprawy kryminalnej, która wstrząsnęła Polską.

Obserwuj nas w Google News. Kliknij w link i zaznacz gwiazdkę

Mariola wychowała się i mieszkała w Czarnej Białostockiej. Kobieta była szanowana i lubiana wśród mieszkańców. To głównie za sprawą jej zawodu. Na studiach poszła w ślady rodziców i po została nauczycielką. Od ponad 10 lat uczyła w jednej z lokalnych szkół w klasach 1-3. W pracę wkładała całe serce i była za to doceniana. Uczniowie ją uwielbiali i nazywali "najfajniejszą nauczycielką w szkole".

Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że Mariola była szczęśliwa. Miała ukochaną pracę, sympatię sąsiadów, nie narzekała na sytuację finansową. Kobiecie jednak brakowało miłości. Mieszkańcy miejscowości zachodzili w głowę, dlaczego młoda nauczycielka nie może znaleźć faceta. Mariola była atrakcyjną blondynką, więc przykuwała uwagę mężczyzn. Marzyła jednak o partnerze, z którym będzie mogła założyć rodzinę. W końcu poznała Jerzego, do którego jej serce zabiło mocniej. Był rok 1997.

Zauroczenie

Jerzy był lokalnym biznesmenem. Mężczyznę powszechnie znano i szanowano w Czarnej Białostockiej. Gdy pojawił się w szkole, w której pracowała kobieta, od razu wpadł jej w oko. Tyle że był pewien problem - miał już rodzinę. Od wielu lat był żonaty, miał trójkę dzieci - dwie dorosłe córki oraz najmłodszego syna, Piotra, który był jego oczkiem w głowie. Tak się złożyło, że chłopiec był uczniem w szkole Marioli. A kobieta nie miała zamiaru rezygnować z uczuć do jego ojca.

Jerzy skupiał się nie tylko na biznesie. Znajdował też czas na działania kompletnie z nim niezwiązane. Mężczyzna został przewodniczącym rady rodziców w szkole, do której chodził jego syn. To dawało Marioli więcej możliwości na spotkania z nim. W końcu ich znajomość przerodziła się w romans.

Romans

Para bardzo długo spotykała się w tajemnicy. Ich nieformalny związek łączyła nie tylko namiętność, ale i głębsze uczucia - przynajmniej na pewno ze strony Marioli. Kobieta kompletnie zadurzyła się w Jerzym, ale i mężczyzna miał wielokrotnie obiecywać, że zostawi dla niej rodzinę. Tyle że gdy to Mariola zaczynała ten temat, jej kochanek szybko go ucinał.

Kobieta nie chciała naciskać. Bała się, że mężczyzna może zakończyć ich relację. Miała nadzieję, że impas w ich związku spowodowany jest wiekiem Piotra. Chłopiec był niezwykle ważny dla Jerzego, a mężczyzna mógł nie chcieć, by jego syn wychowywał się w niepełnej rodzinie.

Trzymany w tajemnicy romans trwał przez cztery lata. Z biegiem czasu przestał jednak umykać uwadze mieszkańców Czarnej Białostockiej. W końcu w miasteczku aż huczało od plotek.

Plotki

Mieszkańcy mówili, że kobieta rozbija rodzinę, uwiodła jednego z najbogatszych przedsiębiorców i owinęła go wokół palca. Szanowana niegdyś nauczycielka szybko straciła swoją reputację. Odwrócili się od niej znajomi i przyjaciele. Z kobiety drwiono. Później zaczęła otrzymywać głuche telefony, a nawet listy z pogróżkami.

O romansie wiedziała także matka Marioli, która wspierała córkę, ale jednocześnie błagała, by ta urwała szkodliwą relację. Kobieta jednak nie zamierzała rezygnować, no i cały czas mogła liczyć na wsparcie Jerzego. Jednak i to trwało do czasu. 

Mariola i Jerzy żyli w romansie w sumie cztery lata. W 2001 roku kobieta usłyszała szokującą informację - jej kochanek nagle postanowił zakończyć znajomość. Wtedy życie Marioli runęło.

Depresja

Atrakcyjna i sympatyczna nauczycielka znikała z dnia na dzień. Rzadko kiedy pojawiała się w pracy. Po pewnym czasie popadła w depresję i próbowała nawet odebrać sobie życie. Wielokrotnie nagabywała Jerzego. Ten jednak był już skupiony na odbudowie rodziny i w końcu całkowicie zerwał kontakt z byłą kochanką.

24 kwietnia Mariola umówiła się z żoną ukochanego. Chciała w ten sposób doprowadzić do rozpadu małżeństwa. Liczyła, że w końcu będzie mogła zacząć z Jerzym nowe życie. Tak się jednak nie stało. Prawdopodobnie wtedy Mariola porzuciła nadzieję na wymarzony związek i postanowiła, że skoro ona nie może być szczęśliwa, to i jej ukochany nie będzie.

Zemsta

25 kwietnia, środa. Dla 11-letniego wówczas Piotra, ucznia czwartej klasy podstawowej, był to dzień, jak każdy inny. Około godziny 10 chłopak miał plastykę. Na lekcji usłyszał jednak, że wzywa go szkolna pielęgniarka. Wyszedł z zajęć i ruszył do gabinetu. W środku nie zastał jednak higienistki, a nauczycielkę od nauczania początkowego - Mariolę, która szybko zamknęła za nim drzwi.

Tego dnia kobieta miała na popołudnie, jednak w szkole pojawiła się około 9:30. Pod pretekstem zważenia się wzięła z sekretariatu klucze do gabinetu pielęgniarki. Po drodze poprosiła dwójkę chłopców, aby przywołali do niego Piotra.  

Nie wiadomo dokładnie, o czym rozmawiała dwójka w gabinecie. Chłopak jednak miał wiedzieć o romansie nauczycielki z jego ojcem. W trakcie rozmowy Piotr miał ubliżyć Marioli. Później już było słychać tylko krzyk.

Niepokojące odgłosy z gabinetu pielęgniarki usłyszeli przebywający na korytarzu nauczyciele. Próbowali dostać się do środka, jednak drzwi były zamknięte. W końcu udało je się wyważyć. Wtedy ich oczom ukazał się przerażający widok - skulony w kałuży krwi 11-latek i stojąca nad nim z nożem w ręce "najfajniejsza nauczycielka w szkole", Mariola. 

Ucieczka

Wśród zebranych wybuchła panika. Interweniujący nauczyciele ruszyli do chłopca. Wezwano karetkę. Niestety, jego rany były zbyt poważne. 11-latek zginął, zanim pomoc dojechała. Wtedy Marioli już dawno tam nie było.

Kobieta wykorzystała zamieszanie i uciekła ze szkoły. Jako miejsce schronienia wybrała pobliską Puszczę Knyszyńską. Policja prawie natychmiast rozpoczęła jej poszukiwania.

Zbrodnia wstrząsnęła mieszkańcami małej miejscowości. Nie mogli uwierzyć, że do niedawna szanowana nauczycielka zabiła jednego ze swoich uczniów. Tragedię przeżył jednak najbardziej ojciec chłopca. Nie uczestniczył nawet w jego pogrzebie, który odbył się już 26 kwietnia. Jak podawały media, w ceremonii udział wzięło kilka tysięcy osób.

Jednak nie tylko o pogrzebie informowali dziennikarze - portale obiegł również wizerunek morderczyni, ponieważ policja wystawiła za nią list gończy.

W końcu w nocy z 26 na 27 kwietnia mundurowym udało się zatrzymać Mariolę. Stało się to w podwarszawskich Markach. Trzy miesiące po morderstwie ruszył jej proces.

Proces

Przed sądem obrona za wszelką cenę próbowała wykazać, że kobieta działała w afekcie. Wówczas groziłoby jej maksymalnie do 10 lat więzienia. Sama morderczyni przyznała się do winy, ale zapewniała, że zbrodni nie planowała. Jak twierdziła, chciała tylko porozmawiać z Piotrem, jednak ten jej ubliżył - dlatego miała stracić nad sobą panowanie.

Inaczej widziała to prokuratura. Zdaniem śledczych, kobieta zabiła kompletnie niewinnego chłopca, aby zemścić się na jego ojcu. Nie mieli wątpliwości, że działała z premedytacją. W trakcie zbrodni blokowała drzwi do gabinetu, a ofierze zadała około 30 ran, głównie w szyję. Nóż, który do tego posłużył przyniosła ze sobą do szkoły. Ponadto miała przy sobie paszport, co miało wskazywać, że mogła planować ucieczkę za granicę.

Wyrok dla kobiety zapadł już w lipcu 2001 roku. Sąd podzielił argumentację prokuratury i skazał Mariolę M. na 25 lat pozbawienia wolności. Wyrok utrzymał się w drugiej instancji i Sądzie Najwyższym. Na wolność wyjdzie w 2026 roku.


Jak podał w 2021 roku Kurier Poranny, w 2016 roku Mariola M. starała się o przedterminowe zwolnienie. Sąd wydał decyzję odmowną. Morderczyni przebywała w Zakładzie Karnym w Grudziądzu, gdzie 3/4  osadzonych to kobiety. Prawdopodobnie nie może narzekać na warunki. W placówce działa m.in. jedyna w Polsce przywięzienna szkoła dla kobiet, jedyny przywięzienny odział ginekologiczny oraz Dom dla Matki i Dziecka.


Więcej kryminalnych historii poniżej:

 



Źródło: niezalezna.pl, Kurier Poranny, "Detektyw", interia.pl, wyborcza.pl, PAP, Super Express

#Mariola M #zabiła ucznia #morderstwo #Białystok

Mateusz Święcicki