Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Zamach na SN, TK i cenzurowanie mediów społecznościowych. Oto plan koalicji 13 XII na wybory prezydenckie

Rząd Donalda Tuska podjął uchwałę, w której bezprawnie nadał sobie kompetencje do oceniania wyroków zarówno Sądu Najwyższego, jak i Trybunału Konstytucyjnego. Z kolei marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował, że przygotowana zostanie ustawa, która wykluczy część sędziów SN i tym samym podważy prerogatywy prezydenta RP. – Tego nie można nazwać inaczej jak kompletnym chaosem i anarchią. Jakiekolwiek standardy już nie obowiązują, jedyne, co się liczy, to zasada siły – ocenia tę sytuację prof. Norbert Maliszewski. To jednak nie koniec operacji wymierzonej w przyszłoroczne wybory prezydenckie, gdyż europosłowie koalicji 13 grudnia domagali się w PE, aby instytucje unijne pomogły im cenzurować media społecznościowe.

Donald Tusk, Władysław Kosiniak-Kamysz, Krzysztof Gawkowski.
Donald Tusk, Władysław Kosiniak-Kamysz, Krzysztof Gawkowski.
Tomasz Hamrat - Gazeta Polska

Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego stwierdzała ważność wyborów parlamentarnych z 2023 r. oraz wyborów europejskich i samorządowych z 2024 r. Na mocy decyzji tego organu w polskim parlamencie zasiadają m.in. Szymon Hołownia, Roman Giertych, Adam Bodnar, Donald Tusk, a w europarlamencie Borys Budka i Dariusz Joński.

Środowisko koalicji 13 grudnia nie kwestionuje swoich praw do pełnienia mandatu posłów, europosłów, marszałków, natomiast otwarcie już mówi, że może zakwestionować wynik przyszłorocznych wyborów prezydenckich za to, że... ich legalność będzie stwierdzała właśnie Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN (IKNiSP).

Tusk uderza w Sąd Najwyższy

Zmasowany atak na IKNiSP rozpoczęła Państwowa Komisja Wyborcza (PKW), która bezprawnie postanowiła zignorować wyrok tejże izby ws. subwencji dla PiS, mimo iż w ostatnich dwóch miesiącach podobne decyzje zapadły w sprawach dotyczących Konfederacji i Porozumienia dla Demokracji (wcześniej Porozumienie Jarosława Gowina) i te PKW wykonała. Zaraz po tym do nagonki na izbę SN dołączali kolejni politycy obozu władzy. „Nie ma żadnego uznawania nielegalnych izb SN. Trzeba skończyć z niekonsekwencją w tym zakresie. Fałszywi sędziowie do domu!” – brzmiał fragment jednego z wpisów Romana Giertycha na platformie X. W podobnym tonie wypowiadali się m.in. Borys Budka, Dariusz Joński i inni politycy Tuska.

Natomiast premier swoje uderzenie – wykorzystując rząd – przeprowadził wczoraj, a celem okazał się nie tylko SN, ale również Trybunał Konstytucyjny.

– Publikacje werdyktów Sądu Najwyższego będą opatrzone, zawsze wtedy, kiedy one są wadliwe z punktu widzenia konstytucji polskiego prawa, przypisem, tak aby każdy, kto będzie czytelnikiem tej publikacji, wiedział, że – zgodnie z uchwałą Sejmu, jeśli chodzi o Trybunał Konstytucyjny, zgodnie z uchwałą  rządu, jeśli chodzi o sąd Najwyższy, że ta sytuacja, instytucje lub ich werdykty są wadliwe z punktu widzenia państwa polskiego

– Nie mamy żadnych wątpliwości, że, tak jak ustaliła Państwowa Komisja Wyborcza, cała izba, która podejmowała decyzję w sprawie subwencji, jest wadliwa. Ta izba Sądu Najwyższego, która została do tego wadliwie powołana – powiedział Tusk o izbie SN, która stwierdzała ważność wyborów, po których został premierem RP.

Hołownia chce podważyć prerogatywy prezydenta

Wczoraj też swój pomysł na zniszczenie IKNiSN przedstawił lider Polski 2050, marszałek Szymon Hołownia, który stwierdził, że decyzja PKW „to jest krzyk rozpaczy”.

– Wyobraźcie sobie sytuację, że będzie kandydat, który zbierze 105 tys. podpisów, a PKW zakwestionuje mu 7 tys. Albo że będzie spór, tak jak był w 2020 r., na temat decyzji PKW dotyczących obsadzenia komisji wyborczych. Odwołanie składa się do Sądu Najwyższego. I teraz: kandydat nie zostanie zarejestrowany, bo ta izba, która miałaby to rozpatrywać, jest izbą, której PKW nie uznaje za taką, którą można potraktować poważnie

– mówił Hołownia.

Zapowiedział również przygotowanie ustawy zakładającej, że o ważności wyboru prezydenta będą orzekać wszyscy sędziowie Sądu Najwyższego z wyjątkiem sędziów z Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Tym samym chce podważyć prerogatywy prezydenta RP w zakresie powoływania sędziów. Lider Polski 2050 poinformował również, że o swoim błyskotliwym pomyśle będzie chciał porozmawiać z prezydentem Dudą i premierem Tuskiem.

„Jedyne, co się liczy, to zasada siły”

O komentarz do tych działań poprosiliśmy politologa prof. Norberta Maliszewskiego.

– Kraj został postawiony na głowie. Jeżeli chodzi o uchwałę rządu, to władza wykonawcza bezprawnie przypisała sobie kompetencje do oceniania władzy sądowniczej. Mam wrażenie, że Donald Tusk jest przekonany, iż to on uosabia całe państwo polskie. Tego nie można nazwać inaczej jak kompletnym chaosem i anarchią. Jakiekolwiek standardy już nie obowiązują, jedyne, co się liczy, to zasada siły. Jak koalicja rządząca zechce, to coś opublikuje, ale i tak nie będzie tego respektowała albo w ogóle nie opublikuje. Mamy do czynienia z uzurpacją władzy

– mówi „GPC” prof. Maliszewski.

Z kolei komentując propozycję Szymona Hołowni, naukowiec ocenił, że jest ona „niespójna i pokazuje brak doświadczenia politycznego marszałka”.

– Pan marszałek chciał w nadchodzących wyborach kreować się na polityka, który będzie umiał rozwiązywać spory. Jednak wchodzenie w prerogatywy prezydenta przeczy jego wcześniejszym zapowiedziom. Przypominam również, że orzeczenia europejskich trybunałów nie są prawem, a stanowią jedynie pewną opinię dla władz polskich

– powiedział prof. Norbert Maliszewski.

Plany cenzury mediów społecznościowych

Jednak powyższe działania nie są jedynymi wymierzonymi w konstytucyjne prawo obywateli do wyborów. Okazuje się również, że władza ma zamiar sięgnąć po cenzurę.
We wtorek po południu w Parlamencie Europejskim odbyła się debata na temat mediów społecznościowych i ich roli podczas kampanii prezydenckiej w Rumunii. Przypomnijmy, że Sąd Konstytucyjny unieważnił pierwszą turę wyborów w kraju, gdyż wygrał je kandydat spoza lewicowo-liberalnego establishmentu.

W pewnym momencie debaty europosłowie z koalicji 13 grudnia zaczęli postulować, aby instytucje unijne uregulowały kwestie dotyczące mediów społecznościowych przed przyszłorocznymi wyborami w Polsce.

– Ręce mi opadają, kiedy słucham tego, co mówi prawa strona. I dziwię się, że w XXI w. musimy nadal kolegom tłumaczyć, co to znaczy wolność słowa. (...) Wolność słowa – oczywiście, że tak, ale wolność słowa nie może być używana do dzielenia ludzi, niszczenia zaufania, siania strachu, wywoływania gniewu czy poczucia niesprawiedliwości. Po co wy to robicie? Dlaczego nie jesteście wyedukowani?

– grzmiała z mównicy PE Scheuring-Wielgus.

– Do pana komisarza mam pytanie. Przed nami w Polsce wybory prezydenckie. Obawiamy się, że scenariusz rumuński może w wyborach prezydenckich odbyć się również w Polsce. Co mamy w tej kwestii zrobić? – mówiła dalej. Z kolei eurodeputowany Michał Szczerba podczas swojego wystąpienia sugerował cenzurowanie bardzo popularnej w Europie platformy TikTok. – Żaden kraj, żadne media społecznościowe, żadne pieniądze wpompowane w chińską platformę nie mogą bezkarnie wpływać na demokratyczny proces wyborczy – ostrzegał Szczerba.

O komentarz do tych zapędów poprosiliśmy byłego ministra cyfryzacji Janusza Cieszyńskiego z PiS.

Jeżeli o tym, co na platformach społecznościowych, będzie decydowała pani Scheuring-Wielgus albo pan Szczebra, to jest naprawdę fatalny kierunek i krok w stronę ograniczania wolności słowa. Sytuacja w Rumunii pokazała, że przesłanki do tego, aby unieważnić wybory, mogą być skrajnie błahe, a mimo to operacja została przeprowadzona. Obawiam się sytuacji, w której ludzie nierozumiejący technologii będą pod płaszczykiem dbania o bezpieczeństwo realizowali swoją ideologię polityczną

– powiedział "GPC" poseł Cieszyński.

Dopytaliśmy też o możliwe zaangażowanie instytucji europejskich w ograniczanie wolności słowa przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi.

– Nie mam wątpliwości, że Komisja Europejska i inne instytucje zrobią wszystko, aby w Polsce władzę absolutną mieli ich współpracownicy. W ich oczach to Rafał Trzaskowski powinien wygrać to głosowanie. Jeżeli to będzie wymagało ingerencji w jakieś platformy, to oni z pewnością to zrobią

– ocenia były minister cyfryzacji.

 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie, niezalezna.pl

#bezprawie Tuska #wybory prezydenckie #wybory 2025

Jan Przemyłski