10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Witold Gadowski: Panie Hołownia – od dawna ma pan te objawy? Głupek, grad i marszałek sejmu

Psucie państwa rozgrywa się zawsze w momencie, gdy butny polityk stwarza możliwość kwestionowania orzeczeń instytucji, których kompetencje opisane są w konstytucji. Dzieje się tak zawsze wtedy, gdy upolitycznienie zastępuje myślenie w kategoriach prawnych, a więc i państwowych - pisze Witold Gadowski w "Gazecie Polskiej".

Szymon Hołownia
Szymon Hołownia
Tomasz Hamrat - Gazeta Polska

Ostatnio mamy niestety wysyp takich „królików słońc”, którym – dzięki rozbuchanej pysze i pozbawieniu hamulców – wydaje się, że to właśnie oni stanowią prawo i wyznaczają standardy życia obywateli. Przykładem, nad którym często się pochylam, jest Szymon Hołownia – nuworysz i intruz w polskim życiu politycznym, któremu poczęło się wydawać, że sam tworzy prawo i je interpretuje. Tak niestety często bywa z niedouczonymi ignorantami, którym chwilowa pozycja społeczna zawróci w głowie. Maturzysta i niedoszły duchowny Hołownia ma wyraźne problemy z oddzieleniem sfery państwowej i ustrojowej od coraz poważniejszych problemów z własnym ego. Sugerowanie, że nie uzna orzeczenia konstytucyjnej instytucji, jaką jest Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, w kwestii hipotetycznego przecież teraz wyniku wyborów prezydenckich, jest najnowszym wybrykiem Hołowni w dziedzinie psucia i rozmontowywania polskiego państwa. 

Czasem bywa tak, że wiejski głupek nie uzna, iż właśnie spada grad, i będzie tańczył na drodze. Dzięki takiemu postępkowi grad go posiniaczy, a może i rozwali mu łeb. Głupek nadal może uważać, że grad nie leciał z nieba, ale stan jego łba i inne cielesne obrażenia powiedzą coś zgoła innego. Jak wtedy do sprawy powinien podejść rozsądny człowiek? Otóż należy przestrzec głupka, aby przy następnej okazji nie wyrządził sobie krzywdy.

Generalnie jednak trzeba się zabezpieczyć przed innymi niepoczytalnymi postępkami rzeczonego, aby nie przyniosły one szkody społeczności.

Podobnie niestety należy postępować z napompowanymi pychą i nieczystościami politykami. Należy – w miarę możliwości – redukować ich wpływ na sprawy państwowe.

Inna rzecz to fakt, że politycy – każdej opcji – psują konstrukcję państwa, naginając myślenie o prawie do swoich głupawych pomysłów. I tak w dobrej kulturze prawnej nie do pomyślenia jest fakt, że politycy i byli politycy razem zasiadają w instytucjach sądowych. To nie tylko łamanie klasycznego trójpodziału władzy, ale także dawanie okazji do występów wiejskich głupków, którym zrządzeniem losu wpadło w ręce sprawowanie eksponowanych funkcji państwowych. Już fakt, że posłom na sejm nagminnie zdarza się pełnić ministerialne funkcje w rządzie, jest dewastujący dla ustroju państwa i oburzający. Jak bowiem tworzyć prawo, a potem je wykonywać, i jednocześnie oceniać to wykonanie w kategoriach ustrojowych? Natomiast przechodzenie posłów i polityków w ogóle do pełnienia funkcji w sądownictwie jest po prostu oburzającym nadużyciem i stwarza właśnie okazję do kwestionowania orzeczeń takich gremiów sądowych.

Sugerowanie, iż w wypadku zamieszania z uznaniem wyników wyborów prezydenckich marszałek sejmu przejmie prezydencką władzę i sam rozsądzi, kto w dziwacznie kreowanym sporze pomiędzy Państwową Komisja Wyborczą a Sądem Najwyższym ma rację i czyje decyzje należy respektować, świadczy jedynie o tym, że funkcja marszałka sejmu bardzo panu Szymonowi Hołowni zaszkodziła i należy – terapeutycznie – jak najszybciej go jej pozbawić.

Wówczas oczywiście możemy mieć do czynienia z sytuacją, że pan Hołownia znajdzie się wśród tych, którzy czują się tureckimi sułtanami lub cesarzami Chin, no ale wtedy medycyna potrafi sobie z takimi przypadkami poradzić, nie angażując w to całego kraju.

Przewidywanie kłopotów z uznaniem wyniku wyborów prezydenckich zwiastuje jednak nadejście o wiele poważniejszej choroby – tym razem możemy mieć do czynienia z próbą anarchizowania państwa do tego stopnia, że niemal równolegle zaczną obok siebie działać dwa państwa: pisowskie i platformiane. Tu niestety niewiele zdziała medycyna i może okazać się, że konieczna będzie interwencja suwerena, czyli Narodu. Interwencja ta, aby przyniosła skutki terapeutyczne, musi nastąpić szybko i być na tyle radykalna, aby przynajmniej połowa polskiego świata politycznego znalazła się w miejscach odosobnienia, i to z zarzutami działania na szkodę spójności i niepodległości państwa polskiego. Być może są to dla Czytelników szokujące konstatacje, ale takie ostatecznie bywają konsekwencje wprowadzania schizofrenii do ustroju państwa i próbowania przeciągnięcia instytucji na swoją stronę niezależnie od tego, co na ten temat orzeka ustawa zasadnicza.

Dopóki jednak nie doszło do takich wydarzeń, doradzam zwiększony nadzór psychiatryczny nad marszałkiem sejmu i osobami podzielającymi jego urojeniowe teorie.

 



Źródło: Gazeta Polska

Witold Gadowski