Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Mularczyk o wyjazdach kolegi z Solidarnej Polski na promoskiewskie referenda - "Grożono mu śmiercią!"

- Romanek pojechał na Krym by zorganizować konferencję prasową. Grożono mu za to śmiercią!

youtube.com/telewizjarepublika
youtube.com/telewizjarepublika
- Romanek pojechał na Krym by zorganizować konferencję prasową. Grożono mu za to śmiercią! - tak Arkadiusz Mularczyk broni kolegi z Solidarnej Polski, który z Mateuszem Piskorskim (Samoobrona) i Adamem Kępińskim (SLD) pojechał na "referendum" na Krymie, które doprowadziło do rosyjskiej aneksji ukraińskiego półwyspu. Jak ujawnił portal niezalezna.pl Romanek wcześniej legalizował też prorosyjskie wybory w Mołdawii i Azerbejdżanie.

- Współpraca z Rosją na szczeblu międzypaństwowym, a także kooperacja między mniejszościami polską i rosyjską w krajach postsowieckich – to priorytety, które we własnym interesie powinny realizowane przez Warszawę, ale i poniekąd przez Moskwę - mówił poseł SP, Andrzej Romanek na spotkaniu z mniejszością polską w Gagauzji w lutym br., gdzie odbywało się promoskiewskie referendum za przyłączeniem Mołdawii do Unii Celnej z Rosją   [WIĘCEJ NA TEN TEMAT]

Romanek wybrał się tam razem z Mateuszem Piskorskim (Samoobrona), jako ekspert organizacji "Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych". W dniu referendum, Piskorski na swoim profilu społecznościowym opublikował zdjęcie ze spotkania z proputinowskim prezydentem gagauskiej autonomii Michaiłem Formuzałem. Oprócz Piskorskiego i Romanka do Mołdawii pojechał również inny prorosyjski działacz w Polsce, członek "Falangi" - Ronald Lasecki.


Na zdjęciu: Ronald Lasecki (drugi z lewej), prezydent Michail Formuzal (czwarty z lewej), Andrzej Romanek (czwarty z prawej) i Mateusz Piskorski (drugi z prawej)

Wcześniej, w październiku 2013 r. poseł Solidarnej Polski, razem z innym działaczem Samoobrony, Konradem Rękasem pojechali do Azerbejdżanu, gdzie obserwowali tamtejsze wybory prezydenckie, które wygrał promoskiewski kandydat Ilham Alijew. - Rozmawiając w gronie obserwatorów wyborów prezydenckich w Azerbejdżanie zgodnie dochodziliśmy do wniosku, że prezydent Alijew wyborów nie fałszował, bo prostu nie musiał - relacjonował na proputinowskim portalu konserwatyzm.pl, przedstawiciel delegacji: Konrad Rękas.

Dziś reporterka portalu niezalezna.pl, w rozmowie z szefem klubu Solidarna Polska próbowała ustalić, dlaczego poseł jego partii legitymizuje promoskiewskie referenda. W odpowiedzi poseł Mularczyk odniósł się jedynie do obecności Romanka na Krymie i oświadczył, że ten pojechał, by... zorganizować konferencję prasową.

- Jego wyjazd nie był legitymizacją referendum, wręcz przeciwnie. Grożono mu śmiercią, by odwołał swoje oświadczenie. Niech pan Pereira szuka agentów w innych partiach politycznych! - zdenerwował się Arkadiusz Mularczyk.

Próbowaliśmy znaleźć rzekomą konferencję prasową, do zwołania której poseł Romanek pojechał na Krym. Nie ma jej nigdzie: ani w polskich, ani rosyjskich, ani ukraińskich mediach.

ZOBACZ TŁUMACZENIE SZEFA KLUBU SOLIDARNEJ POLSKI:

 



Źródło: niezalezna.pl

Samuel Pereira