- Ministerstwo Zdrowia wiedziało od miesiąca o tym, bo posłowie opozycji o tym informowali. To próba odwrócenia uwagi od czegoś tą wielką dyskusją. Tym się dziś polski rząd ma zajmować, naprawdę? Po powodzi? - powiedział Marcin Przydacz, poseł PiS w programie "W punkt" na antenie TV Republika odnosząc się do sprawy "alko-tubek".
W sieci zawrzało po tym, jak ujawniono, że w sklepach pojawiły się tubki z alkoholem, przypominające wyglądem musy dla dzieci. Alkohol w saszetkach o nazwie "Voodoo Monkey" produkuje spółka OLV, której beneficjentem rzeczywistym jest Andrzej Gajowniczek - prezes firmy Real z Siedlec.
O sprawie rozmawiano w programie "W punkt" Katarzyny Gójskiej na antenie TV Republika.
"Widać, że to próba rozegrania nowej PR-owskiej sztuczki. Pamiętamy walkę z dopalaczami kiedyś, gdy Donald Tusk miał problemy. Zamiast dyskutować o tym, jak spóźnione były instrumenty pomocy powodzianom, zamiast naprawiać pewne rzeczy w polskiej gospodarce, które psują, albo w budżecie, to jest właśnie taki chwyt PR-owski, żeby skoncentrować uwagę. Jest w Polsce problem alkoholizmu, zbyt duże spożycie. Ale, na Boga, Ministerstwo Zdrowia wie od miesiąca o tym, bo posłowie opozycji o tym informowali. To próba odwrócenia uwagi od czegoś tą wielką dyskusją. Tym się dziś polski rząd ma zajmować, naprawdę? Po powodzi?"
"To jest taka operacja specjalna do zwalczania klęski wizerunkowej. Chciałem zwrócić uwagę, że przez to nie mówi się o szczegółach dotyczących pomocy powodzianom, mianowicie o tym, że w tym całym gąszczu komunikacyjnym odrzucono poprawkę Konfederacji, która miała znosić płacenie ZUS-u przez przedsiębiorców, którzy zostali dotknięci klęską powodzi"