Przedstawiamy „Mapę partactwa” w związku z zarządzaniem powodzią. Domaga się jej premier Donald Tusk. Pokazujemy wątpliwości, jakie rodzą się po analizie działań rządu i podległych mu służb m.in. Wód Polskich, policji i IMGW.
Podczas jednego ze spotkań sztabu kryzysowego w związku z powodzią premier Donald Tusk zapowiedział, że powstanie "Mapa partactwa". Twierdził, że przypadku szczególnych zaniechań zostaną wyciągnięte dalsze konsekwencje. Bardzo ważne jest dla mnie, czy to było lenistwo, gapiostwo, zła wola. Jedną z konsekwencji powodzi musi być mapa partactwa, zaniechań - uznał Tusk.
W punktach analizujemy zaniechania. Czy wynikają z „lenistwa”, „gapiostwa” czy „złej woli”? Pozostawiamy do oceny.
Symbolem są słynne słowa premiera z 13 września, że prognozy nie są przesadnie alarmujące. Dzisiaj nie ma powodu, aby przewidywać zdarzenia w skali, która by powodowała zagrożenie na terenie całego kraju; nie ma powodu do paniki - zapewnił premier Donald Tusk. Zaznaczył, że spodziewać się można lokalnych podtopień lub tzw. powodzi błyskawicznych. Tymczasem właśnie w piątek zaczął się dramat znacznie przekraczający lokalne podtopienia.
W środę 11 września pojawia się ogólnodostępny komunikat IMMGW z poważnym ostrzeżeniem o możliwych skutkach działania niżu genueńskiego. „Najbliższe dni przyniosą ulewne opady deszczu, zwłaszcza w południowej Polsce. Wystąpią powodzie i zalania. Nad Polską będzie zalegała bardzo wilgotna masa powietrza polarnego morskiego. Znajdziemy się pod wpływem niżu genueńskiego o nazwie Boris, w strefie pofalowanego frontu atmosferycznego. W województwach dolnośląskim, opolskim i śląskim od czwartku do niedzieli prognozowana jest suma nawet do 150 l/m2. Punktowo kumulacje opadów mogą być niestety jeszcze wyższe. IMGW-PIB wydało ostrzeżenia 3. najwyższego stopnia przed intensywnymi opadami deszczu” - zapowiadał Instytut.
Od wtorku 10 września Komisja Europejska alarmuje kraje członkowskie, wykorzystując europejski system ostrzegania przed powodzią działający w ramach systemu satelitarnego Copernicus. Wszystkie te ostrzeżenia musiały docierać do Rządowego Centrum Bezpieczeństwa podległemu premierowi.
Mimo alarmujących ostrzeżeń w zbiornikach Nysy Kłodzkiej, Wody Polskie nie tworzyły na nich odpowiedniej rezerwy na wypadek zbliżającego się żywiołu. Ich pojemność przeciwpowodziowa pozostawała na takim samym poziomie od poniedziałku 9 września do piątku 13 września, gdy zaczęły się katastrofalne deszcze. Alarmują o tym także eksperci. Gdy zaczął się żywioł, dokonywano masowych upustów wody. Informowaliśmy o tym szeroko w kilku publikacjach m.in. tutaj:
W całej Polsce jest prawie 100 tys. policjantów, niektóre Marsze Niepodległości zabezpieczało w sumie ponad 6 tys. funkcjonariuszy, tymczasem... W pierwszych dniach powodzi szalejącej na Dolnym Śląsku dowództwo policji nie skierowało żadnego funkcjonariusza spoza tego regionu. Pisaliśmy o sprawie kilka dni temu:
Podobnie było z oddziałami Wojsk Obrony Terytorialnej. Wojewoda dolnośląski dopiero w sobotę 14 września wieczorem zawnioskował o pomoc WOT i sprzętu wojskowego. Szerzej:
Trzeba też wspomnieć o medialnych relacjach z terenów powodziowych o niewystarczających środkach dla żołnierzy (brak łopat itp). Dużo jest też przekazów mówiących, że przez pierwsze dni mieszkańcy musieli radzić sobie sami, wobec nieobecności wystarczającej liczby straży pożarnej, policji czy żołnierzy.
O tym, że władze nie ostrzegły skutecznie o nadchodzącym kataklizmie mówią relacje mieszkańców zalanych terenów. Dotyczy to nieprecyzyjnych lub spóźnionych alertów RCB, często sprzecznych z instrukcjami płynącymi od samorządów. Gdyby przychodziły w odpowiednim czasie i z klarownym komunikatem, straty byłyby nieporównywalnie mniejsze.
Kluczowa w chwili zagrożenia jest reakcja urzędników. Kto miał podejmować szybkie i odważne decyzje, jeżeli strategiczne instytucje „wyczyszczono” po zmianie władzy, także z bezstronnych ekspertów? Tak się stało z hydrologami i hydrotechnikami. Więcej o tym, na przykładzie czystki w Wodach Polskich:
Brak odpowiedniej reakcji instytucji państwa może wynikać także z zastraszenia. Podczas transmitowanych na żywo sztabów premier zachowuje się jak surowy car. Beszta równo – meteorologów, urzędników Wód Polskich, państwowe spółki (vide: Tauron). Dzisiaj nawet dostało się….bobrom, które podkopują bezczelnie wały. W strachu są nie tylko urzędnicy. Bać muszą się także obywatele i media. W tym kontekście symptomatyczne są kulisy zatrzymania 22-letniego Sebastiana T., mieszkańca Lądka-Zdroju, który zamieścił wpis na Facebooku o braku działań służb na terenach powodziowych.
Koronnym przykładem napięć między rządem a samorządem, w chwili gdy współpraca powinna być modelowa, jest przejęcie przez rząd od burmistrzów Stronia i Lądka zarządzania kryzysowego. W przestrzeni medialnej jest ogrom wypowiedzi wzburzonych włodarzy lokalnych społeczności. Otwarcie krytykują komunikację z władzami centralnymi oraz organizację wsparcia przed nadejściem fali powodziowej.
Poszkodowani potrzebują natychmiastowej pomocy. Realnej i skutecznej. Tymczasem rządzący zaczęli przedstawiać dziwne pomysły, z których później częściowo się wycofywali. Tak było z zapowiedzią minister Pauliny Henning-Kloski o przeznaczeniu ok. 100 mln zł na niskooprocentowane pożyczki na poziomie 1,5 proc. do 2,5 proc. na likwidację skutków powodzi. Powszechne oburzenie wzbudziła też propozycja ministra finansów o dofinansowaniu zakupu kas fiskalnych dla przedsiębiorców, którzy ucierpieli podczas powodzi.
Rząd zapowiedział, że powodzianie mogą liczyć na 10 tys. zł pomocy doraźnej (8 tys. zł na podstawie ustawy o pomocy społecznej i 2 tys. zł zasiłku powodziowego), a także do 100 tys. zł na remont mieszkania lub odbudowę pomieszczeń gospodarczych oraz do 200 tys. zł na odbudowę budynków mieszkalnych. W obecnych warunkach są to za małe kwoty.
Na masową skalę pomoc powinna nieść Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych. Jednak Tusk wolał promować prywatną zbiórkę Jerzego Owsiaka.
Powodziowa „Mapa partactwa” nie jest zamknięta. Będziemy odkrywać jeszcze wiele nieprawidłowości. Tylko ktoś pogubiony potrzebuje mapy. Premier dopiero na nią czeka…