10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Dawać taśmy z kolegium

Ciekawa to taktyka, żeby kompromitację, którą dokleja się nam trochę z przyzwyczajenia, a trochę na podstawie domysłów, przykryć kompromitacją już całkowicie naszą – naszą w stu, a może i dwustu procentach. Tak właśnie zrobiła „Wyborcza”, której dostało się odpryskami ze starcia, które Stonoga przegrał ze Stanowskim.

OK, dziennikarze „GW” napisali kilka komentarzy za szybko i mało mądrze, ale to chyba nic nadzwyczajnego. Jeden ponoć napisał też książkę Stonogi jako ghost-writer, co jest już sprawą grubszą, to jednak wciąż tylko domysły i podejrzenia, za rękę nikt nikogo nie złapał. Aby jednak wrzucić opinii publicznej inny temat, gazeta zamieszcza info o dwóch aktywistkach LGBT, które znęcały się nad dzieckiem, po czym ilustruje tekst zdjęciem z napisem C + M + B. Tak, okazuje się, że to faktycznie zdjęcie mieszkania, w którym rozgrywał się dramat małego Ignasia, jednak kto zada sobie trud minimalnie pogłębionego skojarzenia faktów, zauważy, że nie polski katolicyzm motywował parę dwóch pań do takiego, a nie innego zachowania. Bardzo chętnie zobaczyłbym nagranie z tego redakcyjnego kolegium. „LGBT nie ruszamy”, „Ale trzeba napisać…”, „To zrób tak, żeby to rozmyć…”, „…przerzućmy emocje czytelników na Kościół” – tak mogło to brzmieć, choć może brzmieć nie musiało, bo przecież każdy tu wie, co robić i jak myśleć. Role są już rozpisane. Gdy katolicy (słusznie) oburzają się w mediach społecznościowych na manipulację, czytelnicy gazetowego portalu mają już odpalony swój skrypt. Kościół, katolicyzm, patriotyzm – ta złowroga triada katowała dziecko rękami dwóch kobiet, też na pewno patriotek, katoliczek, co niedziela siadających w pierwszej ławce w swojej parafii. Te inne cztery wielkie litery już nie pchają się w oczy, już ich nie ma, są za to stare myślenie i stara nienawiść. I tylko „Wyborczej”, która przez lata rozdawała karty, już chyba nie ma, więc trzeba się pocieszać faktem, że przynajmniej komentatorzy na jej portalu wciąż powtarzają wyuczone reakcje i formułki.


 



Źródło: Gazeta Polska

Krzysztof Karnkowski