Piotr Głuchowski nadal funkcjonuje w przestrzeni publicznej jako dziennikarz w środowisku Agory, choć jego praktyki – o których wszyscy w „Gazecie Wyborczej” wiedzieli – zostały brutalnie zdemaskowane. Najpierw od spodu „wyjaśnił” go Krzysztof Stanowski, a ostatnio historię z manią stosowania manipulacji i przekłamań opisał liberalny wszak magazyn „Press”. I co? I nic.
Redakcja z Czerskiej nie jest zdolna do samokrytyki, tym bardziej gdy wróciła prawilna władza. Przypomina to casus Lesława Maleszki, który publikował w najlepsze antylustracyjne teksty w „Wyborczej”, gdy wierchuszka wiedziała o jego przeszłości jako konfidenta tajnej policji. Gdy zrobiło się wokół niego gorąco, pisał pod pseudonimem i redagował teksty. Jak widać, nawet tamte odrażające standardy są dziś „Wyborczej” obce. Głuchowski nie jest jedynym cwaniakiem w tym stadzie.