Premier postanowił uśmiercić mnie publicznie - tak Tomasz Szatkowski, odwołany przez MSZ ambasador Polski przy NATO, określił efekt działań służb Donalda Tuska. Zapowiedział też, że zamierza pozwać szefa rządu. - Nigdy nie pracowałem dla Rosjan, Amerykanów ani Brytyjczyków - zapewnił.
Szatkowski był we wtorek gościem Polsat News. Na wstępie przypomniał, że nadal pełni swoją funkcję. - Zgodnie z polską konstytucją to prezydent odwołuje i powołuje ambasadorów". - A pan prezydent nie odwołał mnie z tej funkcji - dodał.
Zapewnił również, że "nigdy nie pracował dla Rosjan, Amerykanów ani Brytyjczyków". - Ostatnim Rosjaninem, z którym miałem bliższy kontakt, był Kostia z Leningradu, z którym bawiłem się na podwórku w Redzikowie, ponieważ jego ojciec był wojskowym i był tam oddelegowany - powiedział.
- Nigdy nie pracowałem dla Rosjan, Amerykanów ani Brytyjczyków - zapewnił @T_Szatkowski #GośćWydarzeń #BogdanRymanowskihttps://t.co/CGUafz0h2x
— PolsatNews.pl (@PolsatNewsPL) July 16, 2024
Ambasador stwierdził również, że nie przyznaje się do zarzutów stawianych mu przez szefa rządu.
- Słowa premiera wyglądają, jakby nawiązywały do sprawy z 2018 roku; sprawy wynikającej z jednego donosu. Sam prosiłem służby o weryfikacje w tej sprawie i się jej poddałem. Otrzymałem wtedy od szefa SKW zapewnienie, że wszystko jest w porządku. Mam dokument, który to potwierdza
Szatkowski podkreślił, że do tej pory nikt z rządu ani służb nie zwrócił się do niego z pytaniami ws. notatki, o której mówił premier.
- Za to Donald Tusk pomawia mnie z trybuny sejmowej. W 2022 roku przeszedłem standardowe postępowanie sprawdzające i wtedy informowałem ABW, że wcześniej SKW badała taką sprawę. Nie sądzę, żeby ABW nie miała żadnych informacji na ten temat
Potwierdził również, że był blisko mianowania na wiceszefa Sojuszu. - Nie wiem, czy zaszkodziły mi te zarzuty kierowane przez premiera, bo one pojawiły się później. Myślę, że to, że nie dostałem tej funkcji wynikało z interwencji rządowej - ocenił.
Szatkowski zapowiadał, że pozwie szefa rządu za jego słowa. - Będę się domagał przede wszystkim przeprosin, ponieważ chodzi o moje dobre imię, ale nie tylko. Oprócz tego, że pan premier postanowił uśmiercić mnie publicznie, to uważam, że na całej tej sprawie ucierpiał również wizerunek Polski - podkreślił.