Ostatnie posunięcia Donalda Tuska i PO, wzmacniane przekazem najwierniejszych mediów, tłumaczone są na różne sposoby.
Dla jednych to oznaka paniki wywołanej sondażami, wskazującymi w najlepszym razie na remis w eurowyborach z PiS. Dla drugich to chęć maksymalnej destabilizacji państwa i ośmieszenie kwestii badania rosyjskich wpływów. Słyszałem też opinię, że Tusk kopiuje schemat, jakiego w Niemczech używa się wobec AfD. Żadne z tych wyjaśnień nie wyklucza pozostałych, prawdziwe są zapewne wszystkie. Fałszywa jest natomiast narracja próbująca przykleić PiS do Rosji. Już widać, że Tusk planuje eskalację, być może z udziałem instytucji państwa, na pewno z pomocą ludzi dawnego resetu, prawdziwych miłośników Moskwy. Czy się na tym przejedzie? To zależy w większym stopniu od nas jako wyborców niż od premiera.