Pan Paweł z Łodzi od lat jest przykuty do wózka. Żona zrezygnowała z pracy, aby się nim opiekować. W połowie ubiegłego roku państwo odebrało jej – podobnie jak 140 tys. innych osób – prawo do świadczenia pielęgnacyjnego. Żeby żyć, małżonkowie zapożyczają się, gdzie tylko mogą - pisze "Gazeta Polska Codziennie".
To, co przydarzyło się panu Pawłowi (50 lat), mogłoby spotkać każdego - donosi "Gazeta Polska Codziennie". Kilka lat temu w wyniku ciężkiej choroby został sparaliżowany od pasa w dół. Nie jest w stanie poradzić sobie z tak banalnymi czynnościami jak ubieranie się. Dlatego nie wyobraża sobie życia bez pomocy żony Doroty. Nie byłaby ona możliwa, gdyby małżonka pana Pawła nie zrezygnowała z pracy zawodowej.
Po wielu latach starań, a nawet walce w sądach przyznano jej świadczenie pielęgnacyjne, ale weszły w życie nowe przepisy, na mocy których je straciła.
Jak informuje "Gazeta Polska Codziennie" -
nowelizacja ustawy o świadczeniach społecznych z grudnia 2012 r. pozbawiła panią Dorotę wraz z ok. 140 tys. opiekunów osób dorosłych niezdolnych do samodzielnej egzystencji wsparcia w wysokości 520 zł miesięcznie. Odebrano im ponadto prawo do ubezpieczeń zdrowotnych i emerytalno-rentowych. Do tej pory budżet pokrywał składki opiekunów, którzy aby zajmować się swoimi bliskimi, zrezygnowali z pracy zawodowej.
W ten sposób rząd stworzył armię wykluczonych nie tylko spod opieki społecznej, ale także ubezpieczeń społecznych! To prawda, część z nich mogła się starać o specjalny zasiłek opiekuńczy, ale kryteria zostały tak ustawione, że niewielu mogło z niego skorzystać. Jednym z nich jest kryterium dochodowe: dochód na jednego członka rodziny nie może przekraczać 623 zł. To nawet poniżej granicy ubóstwa. Według Głównego Urzędu Statystycznego granica relatywnego ubóstwa w 2012 r. wynosiła 691 zł.
Więcej w "Gazecie Polskiej Codziennie".
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Wojciech Kamiński