No i stało się! Tomasz Lis miał dać na okładkę „Newsweeka” Wojewódzkiego z Lizutem, żeby zareklamować ich wspólną audycję w najbardziej „lizutowym” wobec władzy radiu. Jednak Lis uznał, że nikt Lizuta nie kojarzy. Dlatego potraktował go jak niegdyś słynną planszę z napisem „Zbuczyn” – wyp...ł z okładki.
Wszystko wskazuje na to, że retorsje Wojewódzkiego będą straszne, z wsadzeniem flagi programu Tomasza Lisa (albo i jego samego) w kupę włącznie. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że Wojewódzki przybył na sesję zdjęciową z własnym stylistą fryzur. A potem zdjęciom zarzucił „ewidentnie słaby poziom”. Poszło o to, że nie był na nich – jak Monika Olejnik – młodszy od Kasi Tusk? Zarzucił też Lisowi, że jest „małym handlarzem” (to chyba ujawnienie tajemnicy państwowej?) oraz „dyma kolegów” (jeśli Lis potwierdzi, będzie to tzw. coming out). Uff, muszę przyznać, że poznanie kulis świata wielkich dziennikarzy oszołomiło mnie. Chcę być taki jak oni! Niniejszym żądam, by Tomasz Sakiewicz zatrudnił dla mnie najlepszego fachowca na stanowisku Stylista Resztek Wyliniałych Odrostów lub kupił mi – najdroższą jak tylko się da – różową perukę. Jeśli odmówi, napluję mu do obiadu. Szybko się uczę?
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Piotr Lisiewicz