Koalicja 13 grudnia chce dokonać w Polsce rewolucji w zakresie wartości, tak jak się to działo na Zachodzie. Jej determinacja nie dotyczy spraw obronności, bezpieczeństwa gospodarczego czy socjalnego, lecz głównie kwestii dotyczących seksualności - pisze Tomasz Teluk w "Gazecie Polskiej Codziennie".
Lewicowo-liberalni politycy robią Polakom wodę z mózgu. Systematycznie, wszystkimi sposobami domagają się, aby rodacy stali się ultranowocześni, aby zaczęli myśleć i mówić, tak jak w innych krajach Unii. Zaczęło się od kaleczenia języka, kuriozalnych feminatywów, zabaw zaimkami, zgodnie z postulatami lewicy; kończy się na agresywnych żądaniach legalizacji zabijania nienarodzonych dzieci.
Posłanki z klubu Lewicy z wykrzywionymi ze złości twarzami w Sejmie zajmują się w zasadzie przede wszystkim tym, aby doprowadzić do legalizacji aborcji. Ostatnie awantury sejmowe obnażyły główne cele ugrupowania Włodzimierza Czarzastego, którymi są dziesiątkowanie populacji zmagającej się z największym w historii kryzysem demograficznym.
Parlamentarzystki z jego ugrupowania, ale nie tylko, wszak projekt popiera Koalicja Obywatelska, chcą eliminować życie do 12. tygodnia ciąży. W razie niespełnienia tego postulatu grożą kolejnymi czarnymi marszami i szantażują koalicjantów. Na szczęście ów aborcyjny postulat jest bez szans na realizację.
Postępowcy w Polsce z rozrzewnieniem spoglądają na Francję, gdzie przytłaczającą większością głosów (780 za, 72 przeciw) parlament przegłosował nadanie przepisom umożliwiającym zabijanie dzieci nienarodzonych rangę prawa konstytucyjnego. W ten sposób „najstarsza córka Kościoła” stała się najmłodszym bękartem cywilizacji śmierci, uświęcając aborcję. Warto przypomnieć, że Francja jest drugim państwem na świecie, które poczyniło taki zapis. Pierwszym była Jugosławia, rządzona przez komunistę Josipa Broza-Tito. We Francji rocznie dokonuje się 230 tys. aborcji, a jedna trzecia Francuzek ma już ją za sobą.
Wróćmy jednak do Polski. Według sondażu IPSOS dla Oko.press aborcja zyskuje poparcie społeczne. Za liberalizacją przepisów jest już 62 proc. ankietowanych. Są to głównie młode kobiety. Przeciwnego zdania jest 27 proc. badanych. Projekt nie ma jednak poparcia politycznego. Przeciwni liberalizacji prawa są politycy Zjednoczonej Prawicy, Konfederacji i Trzeciej Drogi. Ewentualna ustawa nie może też liczyć na podpis prezydenta.
Lewica, która okupuje dziś ministerstwa równości i edukacji, chce dorwać się do naszych dzieci i prać im mózgi, aby uległy zepsuciu i seksualizacji.
Oba resorty promują ranking szkół przyjaznych LGBT i z pewnością drzwi placówek edukacyjnych staną otworem przed rozmaitymi seksedukatorami, którzy będą namawiać najmłodszych do jak najszybszego rozpoczynania praktyk seksualnych, zmiany orientacji seksualnej, a nawet biologicznej płci.
Wszystko oczywiście pod płaszczykiem dobra dzieci i ochrony przed przemocą, dyskryminacją i wykluczeniem.
Swoje pięć minut znów dostała skompromitowana do szpiku kości prof. Monika Płatek, kryminolog z Uniwersytetu Warszawskiego, która zapisała się sławetnym stwierdzeniem: „W związkach jednopłciowych rodzi się więcej dzieci niż w związkach wielopłciowych”.
Teraz postanowiła przebić ten wiekopomny cytat kolejnymi szokującymi tezami. W debacie w TVP przyznała, że jako babcia zachęca swoje czteroletnie wnuczki do… masturbacji. – Moje wychowanie czterolatek polega na tym, żeby im wytłumaczyć, że mogą to robić, kiedy są same w pokoju, bo to jest sprawa prywatna, ale nie powinny tego robić na plaży, w miejscach publicznych, bo może to innych krępować – wypaliła na antenie.
Podczas gdy rodzima skrajna lewica się dopiero rozkręca, Zachód powoli trzeźwieje i odchodzi od praktyk, które w ewidentny sposób szkodziły społeczeństwu. W Stanach Zjednoczonych wyciekły poufne dokumenty globalnej organizacji WPATH, która promuje ideologię gender i propaguje zmiany płci u dzieci. Wynika z nich, że aktywiści celowo manipulowali rodzicami oraz świadomie nieodwracalnie krzywdzili najmłodszych pacjentów.
Aktywiści skupieni wokół WPATH, wraz z zaprzyjaźnionymi lekarzami i urzędnikami, od ponad pół wieku opracowywali standardy medyczne dotyczące seksualności. Z dokumentów wynika jednak, że wiedzieli, iż dzieci nie rozumiały niczego, godząc się na tranzycję, nie były świadome mechanizmów chemicznej i mechanicznej sterylizacji. Tego typu praktyki dotyczyły nawet czterolatków czy dziesięciolatków, których poddawano zabiegom hormonalnym. Niektóre przypadki kończyły się powikłaniami i śmiercią. Pozostałych zwyczajnie okaleczano. Ofiarami były także osoby chore psychicznie, które przekonywano do rzekomej transseksualności.
Coraz częstsze są przypadki bojkotowania firm i produktów, które w swoich kampaniach reklamowych wykorzystują transaktywistów. Firma Doritos, produkująca przekąski, zrezygnowała ze współpracy z aktorem trans, grającym w filmach reklamowych, po tym jak wyszły na jaw jego skłonności pedofilskie. Wcześniej z transpromocji zrezygnował także producent piwa Bud, który stracił 6 mld dolarów w sześć dni po zatrudnieniu transaktywisty.
Z podobnych kontrowersyjnych manifestacji wycofały się także marki Burberry, Calvin Klein czy Target. W Polsce za kampanię LGBT krytykowana była firma jubilerska Yes, której równościowe zapędy nie spotkały się ze zrozumieniem rynku.
W rządzie jednym z największych zwolenników aborcji jest Donald Tusk. Polityk, który w przeszłości przyznawał się do katolicyzmu, ale na potrzeby polityczne wykonał obyczajową woltę i nagle stał się koryfeuszem usuwania ciąży przez Polki.
Na radzie krajowej Platformy Obywatelskiej zapewnił o swojej determinacji w tej kwestii. – Macie prawo trwać przy swoich poglądach. Mówiliście o nich otwarcie w trakcie kampanii. Ale to was nie zwalnia z obowiązku, to jest taka elementarna przyzwoitość, przynajmniej tak powinno być w koalicji 15 października, że nie będziecie narzucać poglądów i konsekwencji swoich poglądów innym, którzy mają inne poglądy i chcą o sobie decydować - powiedział Tusk.
Ministerstwo Zdrowia, kierowane przez popleczniczkę Tuska Izabelę Leszczynę, zapowiedziało wydanie rekomendacji, która ma skończyć z klauzulą sumienia u lekarzy. Na kwestie etyczne nie będą mogły się powoływać szpitale i oddziały położnicze. – Często w polskich szpitalach zdarza się, że lekarz chowa się za klauzulą sumienia, mówiąc, że on aborcji nie dokonuje. Chcę (...) powiedzieć (...), że dyrektor takiego szpitala ma obowiązek zapewnić dostęp do wszystkich świadczeń. Inaczej straci kontrakt z NFZ, bo taka jest nasza umowa. Mówimy: „Płacimy wam za świadczenia, więc macie obowiązek zapewnić dostęp do wszystkich świadczeń” – powiedziała cytowana przez TVP minister Leszczyna.
Donald Tusk idzie jednak dalej i zapowiada, że każda odmowa dokonania aborcji będzie ścigana przez prokuraturę. – Każda odmowa wykonania zabiegu będzie zgłaszana z urzędu do prokuratury. Od dzisiaj prokuratura będzie zobowiązana do badania, dlaczego ktoś naraził życie i zdrowie kobiety, a nie dlaczego ktoś zdecydował się na ratowanie zdrowia lub życia kobiety, i dlatego będę oczekiwał, aby prokurator generalny wszczynał z urzędu śledztwo w sprawie każdego przypadku odmowy, niezależnie od tego, czy konsekwencje tej odmowy będą tragiczne, czy nie – oświadczył szef rządu.
Autor jest prezesem Fundacji „Instytut Globalizacji”