Ewa Swoboda ostatnio świetnymi biegami w hali udowodniła, że jest w doskonałej formie w roku igrzysk olimpijskich. Polska sprinterka w rozmowie z "Super Expressem" podzieliła się jednak także zaskakującym wyznaniem dotyczącym wątpliwości jakie miał wobec niej jeden z trenerów.
Ewa Swoboda w tym roku myśli głównie o igrzyskach w Paryżu, ale na razie koncentruje się na Halowych Mistrzostwach Europy, które 1. marca rozpoczną się w Glasgow. Polska lekkoatletka w ostatnich tygodniach udowodniła, że jest w genialnej formie - wygrała Orlen Cup w Łodzi ustanawiając najlepszy czas sezonu w biegu na 60 metrów (7,04), później triumfowała w Ostrwie z niewiele gorszym rezultatem (7,07).
Swoboda w rozmowie z "Super Expressem" odniosła się do wątpliwości dotyczących jej występów na nieco dłuższym dystansie - 100 metrów, przy okazji wspomniała zaskakującą opinię pewnego trenera.
Kiedyś słyszałam też, że jestem chłopakiem i powinni mnie zbadać. W 2014 roku jakiś trener tak powiedział do mojej trenerki. Od pewnego czasu pracujemy nad wytrzymałością, robimy bardzo długie treningi, żeby to wszystko wychodziło jak chcemy. Nic nie muszę nikomu udowadniać, bo odkąd zaczęłam biegać, to nie wiem, czy w Polsce przegrałam z jakąś inną Polką. To chyba o czymś świadczy. Kiedyś brałam do siebie bardzo dużo. Nawet tatuaże chciałam usuwać, ale jak widać przybywa mi ich, a ja jestem coraz szybsza
- powiedziała Swoboda.