PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

Pamiątka z Warszawy

Jakie pamiątki z Warszawy poszłyby dzisiaj jak woda? Po pierwsze, butelkowana woda z oczyszczalni „Czajka”.

Znajoma turystka z prowincji postanowiła nabyć „pamiątkę z Warszawy” i kazała mi zgadywać, co sobie wybrała. Więc zgadywałem. Figurkę króla Zygmunta bez krzyża? Miniaturowy Pałac Kultury z Józefem Stalinem, wyskakującym pod zegarem w charakterze kukułki? Mydełko z wizerunkiem Łazienek samopieniące się na widok lokatora Belwederu? Nie zgadłem! Suwenirem miały być skarpetki z podobizną Ojca Świętego. Słysząc o jej zamiarze, zamarłem, próbując wyobrazić sobie podobną pamiątkę z Teheranu w postaci stringów z Ajatollahem Chomeinim, za co ukamienowano by zarówno nabywcę, jak i sprzedawcę. Ale przecież u nas nie ma już żadnych świętości. Przed laty dużą popularnością cieszył się papier toaletowy z twarzą Urbana, którego użycie u bardziej wrażliwych wywoływało hemoroidy. Podobno ów produkt wytwarzał sam Goebbels stanu wojennego, zarabiając na czysto 50 groszy od rolki. Tu zacząłem sobie wyobrażać, jakie pamiątki z Warszawy poszłyby dzisiaj jak woda? Po pierwsze, butelkowana woda z oczyszczalni „Czajka” – Rafaella – której można używać przed goleniem i po nim, bo włosy same wypadają, a smród nos urywa. Kawałek ścieżki rowerowej z odciskiem nogi samego Trzaskowskiego. Całoroczny bilet na 3. i 4. linię metra do realizacji w roku 2060. Immunitet poselski, jednorazowy, upoważniający do wejścia do dowolnego więzienia i pobyt tamże w wersji all inclusive – 3 lata bez zawieszenia. Zestaw sześciu króli – Kacper, Melchior i Belzebub oraz Palikot, Petru i Hołownia. Los na loterię o nazwie „Lepsze wczoraj” – wśród wygranych byłoby posiadanie dziadka w KPP, ojca TW SB lub żony z wyjątkowej kasty. Inne cenne gadżety to: „Tęcza w sprayu” do rozpylania podczas świąt narodowych i kościelnych; kalejdoskop dla dzieci z samoukładających się ośmiu gwiazdek; i czekoladopodobny orzeł z ptasich ekskrementów. Najcenniejszym prezentem jednak byłby testament 155-letniego pradziadka, dający prawo do kamienicy w dowolnym miejscu w Śródmieściu. Moja znajoma nie zdecydowała się na żadną z tych rzeczy – zamiast tego udała się na Marsz Wolnych Polaków i wyniosła z niego – w sobie – potężny łyk wolności i solidarności, najlepszą pamiątkę z naszego miasta nieujarzmionego.

 



Źródło: Gazeta Polska

Marcin Wolski