Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Uwaga, prowokacja

Działania po 13 grudnia ubiegłego roku mają jeden cel: „Władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy!”.

Na pierwszy rzut oka porównanie dwóch zamachów z 13 grudnia wydaje się nieuprawnione. Wtedy generalska junta uderzyła w Polaków wsparta całą sowiecką potęgą, przekonana, że w wypadku niepowodzenia puczu może liczyć na bratnią pomoc. Dziś złamania zasad państwa prawa dokonano „własnymi ręcami”. Aliści również ze świadomością bezkarności i poparcia, jeśli zajdzie potrzeba, Nowego Związku Sowieckiego, dla niepoznaki nazwanego Unią. Nie zmienia to podstawowego pytania, które ciśnie się na usta – po co wam to było? Mogliście stopniowo opanować wszystko, obsadzać spółki, wprowadzać lewackie obyczaje, realizować wszelkie zalecenia z Brukseli… Skąd więc ten pośpiech, brutalność i technika włamu, kiedy wystarczyło trochę poczekać? Czy wszystko da się wytłumaczyć duchem odwetu? To najprostsze, choć przynajmniej neo-Jaruzel powinien wiedzieć, że zemsta najlepiej smakuje na zimno. Może więc, choć nie podejrzewam go, by przeczytał zbyt wiele książek, liznął choćby Machiavellego, a tam jest sporo wskazówek dla kogoś, kto chciałby być krajowym dyktatorkiem z widokami na ogólnoeuropejski awans. Twierdził on, że dokonując rzeczy niegodziwych, należy zrobić je za jednym zamachem, a potem stopniowo odpuszczać. Pytanie, czy jakiekolwiek odpuszczanie wchodzi u nas w grę? Aliści działania po 13 grudnia ubiegłego roku mają jeden cel – zdefiniowany kiedyś przez Władysława Gomułkę: „Władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy!”. I o to chodzi – dlatego w pierwszym rzucie należy media specyfikować, opozycję złamać i zastraszyć, a społeczeństwo zniechęcić. Przecież można wyobrazić sobie ciąg dalszy tego scenariusza. Ktoś, kto spalił budkę przed ambasadą, może sprawić, że nieznani sprawcy podpalą (dziś, pojutrze) jakieś gmachy użyteczności publicznej. A co potem? Historia jest pełna przykładów legalnego zdobycia władzy (Łukaszenka, Putin, o bolszewikach czy nazistach już nie wspomnę), choć jej utrzymanie zostało okupione straszliwymi kosztami. Dziś, patrząc na twarze rozmaitych posłów, zastanawiam się, czy głosując za odbieraniem immunitetów kolegom z opozycji, nie przychodzi im do głowy, że za jakiś czas, kiedy odegrają swą rolę, przyjdzie kolej na nich. 

 



Źródło: Gazeta Polska

Marcin Wolski