Starsi pamiętają, że według polityków PO obietnice wyborcze wiążą tylko tych, którzy w nie wierzą. Młodsi nie pamiętali, więc część mogła głosować na PO lub partie satelickie, skuszona atrakcyjnymi zapowiedziami i uspokajana deklaracjami.
Dziś zostało z tego już bardzo mało, a każdy dzień przynosi kolejne rejterady z obszarów, które miały zostać zasypane pieniędzmi lub odciążone z wydatków. Na tym się jednak nie kończy. Politycy większości rządzącej zapowiadali kontynuację sprzeciwu wobec centralizacji UE. Nie powiedzieli tylko, że będzie to sprzeciw milczący i pozbawiony skutków.
Gdy ekipa Mateusza Morawieckiego sprzeciwiała się polityce migracyjnej, wzorem dla ówczesnej opozycji byli Czesi, którzy wystosowali list, niemający mocy prawnej i będący tylko jednostronną deklaracją. Polska delegacja zrobiła teraz to samo, gdy zamordystyczne unijne traktaty omawiane były przez ministrów środowiska. Polska delegacja, gdy było trzeba, milczała, a gdy nie miało to znaczenia, wysłała list.