Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Nie zmarnujmy tego!

Kiedy zdarza się nieszczęście, a to przydarzyło się Polakom 15 października bieżącego roku, dominują dwa rodzaje zachowania. Pełne załamanie (wszystko stracone!) i próba odrzucania od siebie oczywistej oczywistości (statystycznie rzecz biorąc wygraliśmy, głosowało na nas blisko 8 milionów).

Co prawda to prawda, ale z poparciem ludzi jest jak z opóźnieniem pociągów, może się zwiększyć lub zmniejszyć. W 1981 roku upajało nas przekonanie, że Solidarność liczy 10 milionów, i jak głosił podtytuł „Tygodnika Solidarność”, nie da się tego zniszczyć ani podzielić. Niestety. W proteście pierwszych dni stanu wojennego brały jeszcze udział setki tysięcy, w kolejnych w maju i sierpniu 1982 roku dziesiątki, a potem zostało trochę więźniów i konspiratorów, sporo wspaniałej młodzieży zmuszonej do emigracji. Reszta przeczekiwała, przystosowywała się, ale nawet jak upadła komuna, nie odtworzyła dziesięciomilionowego związku. Komuny w Polsce nie obalił wyłącznie wysiłek nielicznych opozycjonistów, heroicznych księży czy pracowitych rozgłośni polskich za granicą. Bój o to, czy zwycięży Imperium Zła, toczył się w każdym zakątku kraju i w każdej duszy.

Zdecydowały: opór chłopa przeciw kolektywizacji, solidarność wobec pokrzywdzonych, drobne akty odwagi w miejscach pracy. I dlatego trzeba doceniać tych dziennikarzy, którzy usiłowali przechytrzyć wszechobecne kłamstwo, dyrektorów, ograniczających represje wśród załogi, nauczycieli opowiadających półgłosem prawdziwą historię, i rodziców, którzy zestrachani w życiu oficjalnym przekazywali swoim dzieciom prawdę. Dzisiejszy program pozytywny to przede wszystkim trwanie przy swoim, przy wartościach, ideach, programach. Może chwilowo, może trochę dłużej. Nasze zadanie to służenie wspólnocie narodowej, wartościom chrześcijańskim i interesowi narodowemu. To współpraca wszystkich ludzi dobrej woli i jednej sprawy, pomimo różnic i osobistych antypatii. I wiara, że Polska może i musi zwyciężyć.

 



Źródło: Gazeta Polska

Marcin Wolski