Miał – jak utrzymywał Wojewódzki – zostać oblany żrącym kwasem, a okazało się, że to niegroźny płyn. Miał nastąpić na niego polityczny, „brunatny” atak, a tymczasem sprawę umorzono i nie postawiono nikomu zarzutów.
To krótkie streszczenie spektaklu, jaki urządził Jakub Wojewódzki. Najbardziej zszokowani incydentem byli dziennikarze TVN-u, blokujący na Twitterze internautów, którzy wątpili w wersję showmana. Okazało się, że to sceptycy mieli rację – policja uznała, że do niczego poważnego nie doszło. Oczywiście, czyn przeciwnika Wojewódzkiego nie jest godny pochwały, wręcz przeciwnie. Widać natomiast wyraźnie, że próbowano wykorzystać ten incydent do uderzenia w „brunatną” prawicę, odpowiedzialną rzekomo za eskalację agresji i wzrost temperatury sporu politycznego w Polsce. Niewykluczone, że kolejne tego typu zdarzenie również temu celowi posłuży.
Pytanie o wiarygodność Wojewódzkiego wypada pozostawić czytelnikom.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Grzegorz Wszołek