Michał Kołodziejczak wyruszy do Brukseli, by załatwiać sprawy polskich rolników – ogłosił kilka dni temu Donald Tusk. Jako kto pojedzie lider AgroUnii? Minister w gabinecie cieni? Ekspert? Kolega szefa Koalicji Obywatelskiej? Niezbyt poważnie to brzmi.
Tusk chce wykorzystać Kołodziejczaka jak może, byle tylko minimalnie poprawić poparcie dla swojej partii. Widzi przecież, że występy w mediach 34-latka to parodia, a na dłuższą metę będzie on szkodził KO. Wyjazd do Brukseli, na spotkanie z nie wiadomo kim, jest jakąś próbą zagrania PiS na nosie i sprawia wrażenie, że to partia Tuska przejmuje inicjatywę, gdy rząd Zjednoczonej Prawicy ws. embarga ukraińskiego zboża ma przeciwko sobie administrację w Kijowie. Strach pomyśleć, co „załatwi” w tej kwestii koalicjant KO i niewykluczone potencjalny minister rolnictwa, jeśli jakimś zrządzeniem losu opozycja wygra wybory.