Zbliża się kolejna rocznica wprowadzenia stanu wojennego, więc Wojciech Jaruzelski, jak co roku, źle się poczuł i pojechał na obserwację do szpitala. Zwolennicy autorytetu „generała” miłosiernie będą wskazywali, że jest on schorowany i wszyscy powinni dać mu święty spokój. Nikt nie zamierza go jednak uśmiercać – chodzi tylko o ludzką sprawiedliwość.
Jak to jest, że Jaruzelski zwykle choruje 13 grudnia, nie ma zdrowia, by zasiąść na ławie oskarżonych w sądzie, a jednocześnie organizuje imprezę w doborowym towarzystwie postkomunistów w dzień własnych urodzin? Wypada przy okazji współczuć piewcom PRL, którzy doceniają karykaturę żołnierza, jaką jest Jaruzelski.
Żołnierz, który nie ma odwagi zeznawać w swojej sprawie przed sądem, licząc na bezkarność, to żołnierzyk.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Grzegorz Wszołek