Polska zapowiedziała zawetowanie nowelizacji budżetu UE na lata 2021–2027. Nowelizacji należy dokonać, dlatego że pieniędzy po prostu w kasie Unii zabrakło – wydaje ona bowiem bardzo dużo, a dochody ma niższe, niż zakładała. Ciężar tej nowelizacji Polska ma ponieść w stopniu proporcjonalnie co najmniej równym do innych krajów.
Problem polega na tym, że inni dostają pieniądze, a nam je zablokowano. Wśród bezczelnych propozycji ta jest chyba najbardziej szokująca: nie dość, że nam ukradli pieniądze, działając niezgodnie z prawem, to jeszcze każą płacić odsetki od skradzionych środków. Mamy dzisiaj potężne narzędzie, którym możemy powstrzymać unijne szaleństwo – to właśnie zawetowane ich dalszych planów funkcjonowania. Trzeba go użyć, jeśli nie chcemy, by nas zepchnięto do roli pariasa, wykorzystywanego przez najsilniejsze kraje. Wszystko to bardzo źle wróży przyszłości Unii. Albo przyjdzie tam opamiętanie, albo ten projekt stanie się konstrukcją chylącą się ku upadkowi. Jedyną nadzieją Berlina i Brukseli na przedłużenie agonii tej instytucji jest zmiana władzy w Polsce. Oby te nadzieje się nie ziściły, bo będzie to tragedia zarówno dla Polski, jak i całej Unii Europejskiej.