10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Tusk płacił Polską jak nieswoimi pieniędzmi

Dzięki autorom serialu dokumentalnego „Reset” wiemy, iż w rozmowie z prezydentem Stanów Zjednoczonych Donald Tusk wspomniał o kosztach, które musiał ponieść, by porozumieć się z Rosją. Sęk w tym, że to nie dzisiejszy lider PO coś ludobójcom z Kremla zapłacił. Zrobił to w naszym imieniu i naszymi interesami.

Do dziś nie wiemy, ile kosztowało nas łaszenie się Tuska do Putina, łaszenie, którego celem miało być najwyraźniej uwiarygodnienie ówczesnego premiera RP jako lojalnego sojusznika niemiecko-rosyjskiej polityki zdominowania Europy. Jest pewne, iż walcząc o tę laurkę, Tusk nie oszczędzał – w końcu płacił nie ze swoich. Hojnie obdarował Putina w Moskwie – pięknie go zaskakując – w czasie jednego spotkania podjął decyzję o torpedowaniu tarczy antyrakietowej, choć Rosjanie byli przekonani, że tyle od szefa polskiego rządu nie uzyskają. Ale on miał gest – oddał bezpieczeństwo Polski, zainicjował wszystkie działania, których na Kremlu oczekiwano. Cieszył się, iż uległość wobec Federacji Rosyjskiej zyskała uznanie w kilku europejskich stolicach. Prawdopodobnie właśnie wówczas rozpoczynał zabiegi o unijną posadę, a w klepaniu po plecach widział zapowiedź sukcesu. Jednym słowem Tusk sprzeniewierzając się żywotnym interesom Rzeczypospolitej, wychodził naprzeciw interesom innych. Z dokumentów przygotowywanych w kierowanym przez Sikorskiego MSZ wynika, że nie podejmowano tam nawet prób definiowania tego, co miało służyć Polsce. Nie określano celów rozmów z Rosjanami, poza tym, że trzeba ich zadowolić. Nie dziwi zatem milczenie przewodniczącego Platformy wobec oskarżeń o zdradę interesu ojczyzny. Nie dziwi niemoc jego przybocznych wobec prośby o wskazanie korzyści, jakie Polska odniosła w wyniku polityki resetu.

Ale spójrzmy na tę sprawę jeszcze inaczej – jakim oczekiwaniom czy żądaniom Rosji Tusk odmówił? Jakim się sprzeciwił? Nie ma po nich śladu w dokumentach MSZ. Nawet zaproszenie do rozbioru Ukrainy, czyli po prostu do uderzenia w naszego wschodniego sąsiada z zamiarem co najmniej naruszenia jego integralności terytorialnej, nie spotkało się z odmową. Tak przynajmniej twierdzi szef dyplomacji Tuska. Co prawda tłumaczy brak reakcji swojego pryncypała obawą przed nagraniem, ale skoro Tusk tak lękał się o przekaz z zarejestrowanego spotkania, to dlaczego jednoznacznie nie odciął się od pomysłu napaści na Ukrainę? Przecież zbycie słów Putina milczeniem budowało dwuznaczność, zdecydowane zaprzeczenie dowodziłoby jednoznacznego sprzeciwu premiera RP. Chyba że uległość wobec Kremla i determinacja w zdobywaniu jego poparcia dla prywatnej kariery kazały Tuskowi zachować przyjemną atmosferę nawet wobec zapowiedzi wojny. W tamtym czasie polska opinia publiczna mogła jedynie domyślać się, jakie jest prawdziwe oblicze relacji między Warszawą a Moskwą. Dziś mamy na stole dowody pokazujące, że w naszym kraju działa potężna partia gotowa realizować każdy interes Kremla, gdy tylko jest on także na rękę Berlinowi. Partia, którą kieruje człowiek wyzuty z jakichkolwiek zobowiązań wobec swojej ojczyzny. Naprawdę widzący w niej jedynie jakąś mało wartościową nienormalność.

 



Źródło: Gazeta Polska, niezalezna.pl,

Katarzyna Gójska