Szymon Marciniak nie musi się tłumaczyć, gdzie bywa w wolnym czasie. Jest tylko sędzią piłkarskim, a nie w todze. Jego udział w biznesowym wydarzeniu organizowanym przez Sławomira Mentzena wywołał burzę na skutek donosu lewaków z nikomu nieznanego stowarzyszenia Nigdy Więcej.
Niestety, politpoprawna UEFA była skłonna zakończyć karierę polskiego arbitra. Marciniak nikomu nie ubliżał, nikogo oficjalnie nie poparł, opowiadał o tym, jak osiągnąć sukces. Nigdy Więcej obrzydliwym donosem udowodniło, jak groźna jest lewacka cancel culture. Oni chcą wykończyć, wykluczyć społecznie każdego, z kim im nie po drodze. Marciniak nie jest pierwszą i pewnie nieostatnią ich ofiarą. Przykro tylko, że aby sędziować finał Ligi Mistrzów, musiał złożyć absurdalną samokrytykę. Na jego miejscu puściłbym donosicieli z torbami. Już po kolejnej odhaczonej piłkarskiej imprezie.