Nie ważne z kim Armia Czerwona walczyła, ale o co, dlatego w Polsce nie ma miejsca na pomniki ją gloryfikujące - powiedział w rozmowie z red. Katarzyną Gójską na antenie Programu 1 Polskiego Radia szef Biura Polityki Międzynarodowej Prezydenta RP Marcin Przydacz. Odniósł się tym do trwającego w Głubczycach (woj. opolskie) demontażu jednego z takich obiektów. Polityk stwierdził też, że ostatnie porażki Rosji na wojnie zrzucają maski kremlowskich elit, przez co możemy poznać ich prawdziwą twarz w kontekście opinii o Polsce.
Każdy, kto ma, choć drobną wiedzę na temat historii i tego, co działo się podczas II wojny światowej, nie może być zwolennikiem pomników gloryfikujących Armię Czerwoną. Za Armią Czerwoną szła NKWD, szedł Smiersz, mordował polskich patriotów, ustanawiał, tak naprawdę system zniewolenia komunistycznego. Nie chodzi o to z kim Armia Czerwona Walczyła, ale o co. Nie walczyła przecież o wolność Polski, tylko przyniosła zniewolenie
"Zauważają, że swoich celów strategicznych nie osiągają na Ukrainie, że tak naprawdę nie maja szans na jakiekolwiek zwycięstwo w krótkiej perspektywie, budzi to w nich nerwowość, a ta daje szanse na poznanie właściwych motywacji danego człowieka. To jest ten moment, gdzie widzimy, jak rosyjskie elity patrzą na suwerenne państwo polskie, na suwerenny naród polski, jako po prostu podmiot. Okazuje się, że naprawdę znów my mieliśmy rację, miał rację prezydent Lech Kaczyński, piętnaście lat temu ostrzegając, że Rosja myśli w kategoriach imperialnych"