Ofiary, które odnajdujemy, ich liczba, maskowanie śladów po dołach śmierci mówi o zbrodniczej istocie komunizmu. Jak dyskutować nad sensownością poszukiwań nad dołami śmierci? – powiedział prof. Krzysztof Szwagrzyk podczas czwartkowej debaty „Poszukiwania i identyfikacja ofiar wojen i represji — misja i powinność”. Na Kongresie Pamięci Narodowej spotkali się przedstawiciele środkowoeuropejskich instytucji zajmujących się upamiętnianiem ofiar systemów komunistycznych i poszukiwaniem ofiar zbrodni oraz amerykańskiej agencji rządowej zajmującej się poszukiwaniem poległych żołnierzy US Army podczas konfliktów toczących się we wszystkich zakątkach świata.
Uczestnicy debaty z Polski, Czech i Węgier podkreślali, że podejmowane przez ich instytucje działania wielokrotnie napotykały na sprzeciw wielu środowisk niechętnych wobec mówienia o najtrudniejszych epizodach dziejów XX wieku. Dr Ladislav Kudrna z Ústav pro studium totalitních režimů (Instytut Badania Reżimów Totalitarnych) podkreślił, że czeskie środowiska postkomunistyczne i lewicowe argumentowały, że koszty upamiętnień i poszukiwań są zbyt wysokie. Jak wyjaśnił, osobiście „jest przeciwnikiem grubej kreski wobec historii” i uważa, że należy dążyć do „pełnego wyjaśnienia i upamiętnienia zbrodni, ponieważ każda z ofiar zasługuje na szacunek”.
Czechy są dopiero na początku drogi do odnalezienia i zidentyfikowania ofiar zbrodni komunistycznych i w swoich działaniach IBRT zamierza wzorować się na pracach podjętych kilkanaście lat temu przez polski IPN. W tym kontekście wymienił poszukiwania prowadzone na cmentarzu Ďáblickým w Pradze, gdzie znajdują się nie tylko szczątki ofiar dwóch totalitaryzmów, ale również zbrodniarzy niemieckich i kolaborantów. Dopiero kilka tygodni temu rozpoczęto tam poszukiwania ofiar, które do tej pory były upamiętnione jedynie poprzez pomnik i symboliczne nagrobki. Dr Kudrna powiedział, że już w latach dziewięćdziesiątych działania państwa wyprzedzali działacze, którzy na własną rękę podejmowali poszukiwania. Liczba pochowanych na cmentarzu Ďáblickým w Pradze ofiar komunizmu i nazizmu może sięgać kilku tysięcy.
Áron Máthé z Nemzeti Emlékezet Bizottsága (Komitet Pamięci Narodowej) powiedział, że XX wiek był dla Węgrów szczególnie dramatycznym okresem, którego skutkiem jest rozrzucenie szczątków przedstawicieli jego narodu po ogromnym obszarze, między innymi - w dawnym Związku Sowieckim. Podkreślił, że podstawową motywacją działań NEB i innych węgierskich instytucji zajmujących się upamiętnieniem ofiar komunizmu są motywacje kulturowe, które nakazują otoczenie zmarłych pamięcią. Tymczasem, jak zauważył węgierski historyk, działania komunistów miały na celu nie tylko mordowanie przeciwników, ale również zatajenie ich śmierci przed rodzinami. „Było to diabelskie podejście” – podkreślił. Jako wyjątkowy moment w historii węgierskich poszukiwań pomordowanych przez reżim komunistyczny określił odnalezienie relikwii błogosławionego Stefana Sándora, który w 1953 r. zmarł w komunistycznym więzieniu.
Prof. Krzysztof Szwagrzyk z Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN powiedział, że wzorem dla IPN były działania armii amerykańskiej, która „stworzyła system poszukiwania poległych żołnierzy”.
Było dla nas bardzo ważne, aby postępować tak jak Amerykanie, czyli nie zostawiać nikogo, powracać po każdego poległego żołnierza.
– powiedział.
Dodał, że tego rodzaju standardy powinny odróżniać Europę Środkową od „państw wschodnich, które podchodziły do ofiar przez pryzmat masowych grobów”. Wskazana przez prof. Szwagrzyka różnica w misji Amerykanów i krajów Europy Środkowej polega na skali trudności, ponieważ IPN i jego odpowiedniki w innych krajach dawnego bloku wschodniego poszukują zamordowanych skrytobójczo, a nie wyłącznie poległych w walce. „Szczątków Amerykanów nikt nie ukrywał. W Polsce w XX wieku mordowano ludzi na masową skalę i potem świadomie ukrywano szczątki ofiar. W przypadku ofiar systemu komunistycznego proceder ukrywania miał miejsce do 1989 r. My najpierw musimy odnaleźć doły śmierci i określić kto się w nich znajduje oraz dotrzeć do rodzin, często rozsianych po całym świecie” – podkreślił prof. Szwagrzyk.
Dodał, że w ciągu ostatnich kilkunastu lat sprawa odnalezienia polskich bohaterów zamordowanych przez dwa totalitaryzmy „stała się procesem państwowym, ale również społecznym, ponieważ bardzo dobrze odbierany jest fakt odnajdywania przez państwową instytucję szczątków zamordowanych”. „To co odnajdujemy ma niezwykłą siłę przekazu. Ofiary, które odnajdujemy, ich liczba, maskowanie śladów po dołach śmierci mówi o zbrodniczej istocie komunizmu. Jak dyskutować nad sensownością poszukiwań nad dołami śmierci? Jak można mówić o komunizmie coś dobrego, gdy mówimy o ogromnej skali ofiar i walce z pamięcią, dążeniem do wycierania tych ludzi z naszej pamięci. Dla pewnej grupy ludzi nasze działania zawsze będą nie do przyjęcia, ponieważ pokazujemy zbrodniczy charakter systemu komunistycznego” – mówił prof. Szwagrzyk.
Do słów prof. Szwagrzyka odniósł się ppłk Dariusz Wudarzewski z Defense Prisoner of War/Missing in Action Accounting Agency. Podkreślił, że działania reprezentowanej przez niego agencji mają ogólnoświatowy wymiar. Powiedział, że w zeszłym DPMO prowadziło 86 misji poszukiwawczych w 37 krajach, odnaleziono 166 zaginionych poległych. Ppłk Wudarzewski powiedział, że działania agencji w 2022 r. obejmowały także cztery misje w Polsce i miały na celu poszukiwanie amerykańskich lotników, którzy zginęli podczas lotów bojowych w czasie II wojny światowej. Podkreślił, że taka skala działań nie byłaby możliwa bez posiadania własnego zaplecza badawczego i archeologicznego. Dodał, że wielką rolę odgrywa także współpraca z rodzinami, które „zawsze decydują, czy ich bliski ma zostać sprowadzony do USA, czy pozostać ze swoimi towarzyszami broni”.