Przypadek Sikorskiego jest wręcz symboliczny. Mamy oto byłego szefa dyplomacji, dziś europosła, który podnajął się autorytarnemu państwu. Opinia publiczna, polscy wyborcy nie mają pojęcia, dlaczego ich reprezentant podjął sowicie wynagradzane zobowiązania wobec rządu innego kraju. Co robi w ramach otrzymywanego honorarium?
Do czego się zobowiązał? W jakim stopniu wykorzystuje mandat udzielony przez obywateli Rzeczypospolitej Polskiej do załatwiania interesów władzy, która nie przestrzega żadnych zasad, prześladuje ludzi, zniewala kobiety, a przede wszystkim na arenie międzynarodowej reprezentuje zupełnie inną wizję polityki – powiedzmy wprost – niekorzystną dla bezpieczeństwa naszego państwa? Dlaczego Sikorski jest symboliczny dla własnego środowiska? Bo tym, co je łączy, jest realizacja własnego interesu przy wykorzystaniu zasobów RP. Funkcje w Polsce są tylko narzędziem, które wykorzystuje się do działania na rzecz realizacji swoich i kompletnie niezwiązanych z własną ojczyzną celów. Dziś Sikorski znalazł fuchę w Zjednoczonych Emiratach Arabskich – zresztą zapewne nie tylko tam, bo z jego oświadczenia majątkowego wiemy, iż ma jeszcze innych płatników. Jednak gdy spojrzymy na jego działania jako ministra spraw zagranicznych w rządzie Tuska, to należy zadać pytanie, czyje interesy wspierał wówczas? Czy tylko Polski? Przecież nie ma problemu z łączeniem zobowiązań wobec ojczyzny z aktywnością dla rządów innych krajów. Jednak tajemnicze umowy, honoraria od Bóg wie kogo i za co czy w końcu opisywana dziś obficie działalność na rzecz Emiratów – to i tak nic w porównaniu z największą niewiadomą z czasów rządów Platformy i PSL, która dotyczy w ogromnej mierze Sikorskiego, ale jeszcze w większej samego Donalda Tuska. W jakim celu ten drugi zarządził, a ten pierwszy wprowadzał w życie, reset w relacjach z Rosją? Co stało za tym, iż dzisiejszy przewodniczący PO przyjął rolę człowieka Moskwy w Warszawie? Jakie korzyści przynieśli Polsce brataniem się z Kremlem? Do tej pory nikt z tej ekipy nie był w stanie precyzyjnie wskazać – choćby trzech – profitów. A przecież zaangażowanie ówczesnego rządu i polskiej maszyny dyplomatycznej na rzecz polityki zacieśniania relacji z Putinem jest bezsporne. Co zatem Tusk i Sikorski chcieli osiągnąć poprzez to działanie? Jak wyglądała ich lista spraw do załatwienia z Rosją dla Polski? I dlaczego nigdy jej nie poznaliśmy? Być może pozostaje tajna, bo zawiera jedynie kilka nieistotnych zagadnień będących w istocie parawanem dla potężnej prywaty obu panów związanych z ich ewentualną karierą polityczną poza Polską? Czy ich obecne starania powrotu do władzy nie są przypadkiem próbą podniesienia swojej wartości na giełdzie ludzi do wynajęcia?