Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Pusty tron

Święci nie opuszczają posterunku, nawet gdy ten tonie.

Dlaczego na pogrzeb papieża Benedykta przyszło mniej ludzi, niż się spodziewano? Dlaczego nie wołano gremialnie „Santo subito”? Umarł wielki człowiek, wybitny intelektualista, znakomity teolog. Ale nie święty! Być może wymagam za dużo, ale takie są standardy. Święci nie opuszczają posterunku, nawet gdy ten tonie. Chrystus nie zszedł z krzyża, św. Stanisław nie zawarł kompromisu z Bolesławem, a Tomasz Morus nie pobłogosławił Henryka VIII – króla zbrodniarza. I wreszcie nasz Jan Paweł II cierpiał okrutnie, ale nie przeszedł na emeryturę. Trwał do końca! A Benedykt, excuse le mot, po prostu zdezerterował. Nie był ciężko chory, nie utracił sprawności intelektualnej i w dodatku nie namaścił następcy na miarę potrzeb Kościoła. Czy był szantażowany przez lawendową mafię, czy istniały na niego jakieś haki? Nie wiem.

Zmarłego człowieka nie powinno się winić o słabość, chociaż prawdziwy święty by sobie poradził. Zwłaszcza że przed ustąpieniem dokonał wstrząsającej diagnozy Kościoła, lecz wolał ucieczkę. Niestety, Ratzinger wybrał zło – tyle że większe! Jego następca Franciszek pod wieloma względami wszedł w rolę antypapieża. Jest dzieckiem swoich czasów i teologii wyzwolenia. Podważa dogmaty, nagina reguły katechizmu… Wypowiada się niespójnie, pragnąc zadowolić wszystkich, ergo nikogo. Czyżby to był dowód, że lista papieży według Malachiasza naprawdę dobiegła końca? Chciałbym się mylić, ale Kościół Chrystusowy w niedalekiej przyszłości czekają albo katakumby, albo przekształcenie się w zabytkową ciekawostkę etnograficzną. Chyba że… Chyba że pojawi się ktoś na miarę Grzegorza Wielkiego czy Jana Pawła II. Tylko skąd miałby się taki wziąć? Benedykt nie wykorzystał konsystorzy, aby zbudować kolegium kardynalskie podzielające jego punkt widzenia, za to Franciszek w duchu poprawności czynił to w nadmiarze. I dlatego zapewne żaden z nich nie będzie świętym. Przynajmniej w moim Kościele.
 

 



Źródło: Gazeta Polska

Marcin Wolski