Komisja mająca wyjaśnić związki ludzi władzy z Rosją, przynajmniej w sprawach energetycznych, jest najmądrzejszym, co można zrobić, by pokazać społeczeństwu, jak Polska była rządzona przez ostatnie 20 lat. Nie afery, nie ubytki demokracji, lecz zdrada i sprzedawanie naszych interesów obcym mocarstwom, głównie Rosji, są kluczem do zrozumienia najważniejszych decyzji przynoszących ogromne szkody gospodarce i uzależniających nas od Moskwy albo Berlina.
To związki wielu polityków, ich rodzin, ich znajomych z biznesem paliwowym, podobnie zresztą jak w Niemczech, doprowadziły do decyzji, które daleko przekraczały sprawy energetyczne kraju. To dlatego m.in. godziliśmy się na politykę klimatyczną UE, godziliśmy się wpuścić tutaj rosyjski gaz i węgiel, bo zwalnialiśmy miejsce na rynku, co zresztą powiedział sam Donald Tusk, że tak dużo gazu spoza Rosji my nie potrzebujemy, bo mamy kontrakt na wiele lat. To dlatego strzelano do górników gumowymi kulami, kiedy się burzyli przeciwko zamykaniu kopalń, by mógł tu wejść rosyjski węgiel – jak się okazało za łapówki w torbach z Biedronki. Dziś możemy się dowiedzieć czegoś, co obnaża kulisy III RP w stopniu większym niż afera Rywina czy afera paliwowa.