Marek Siudowski od niedawna jest adwokatem Krzysztofa W., czyli złodzieja znanego jako „Kanada”. Mężczyzny, który opowiedział o skandalicznych okolicznościach prowadzenia śledztwa przez funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych. – I chce zeznawać nadal – zapewnia portal niezalezna.pl prawnik.
„Gazeta Polska” tydzień temu ujawniła treść zeznań Krzysztofa W. złożonych przed poznańskim sądem. Reporter „GP” odwiedził też „Kanadę” w areszcie. Mówił nam o relacjach towarzyskich z policjantami, nadużyciach przy składaniu zeznań, obietnicach, a nawet wypadach na grilla z funkcjonariusza BSW, choć w tym czasie przebywał w areszcie. Tekst „Gazety Polskiej” wywołał spore zamieszanie, ale najważniejsze wydarzenia dopiero przed nami. Przede wszystkim ponowne przesłuchanie „Kanady”, który deklaruje, że chce przed sądem powiedzieć jeszcze więcej.
W związku z tym poprosiliśmy o rozmowę mecenasa Marka Siudowskiego, który od kilku tygodni jest adwokatem „Kanady”.
Od niedawna reprezentuje Pan Krzysztofa W., znanego jako „Kanada”. Tylko w sprawach, w których jest on oskarżonym?
Jestem jego adwokatem w jednej sprawie przed Sądem Okręgowym w Poznaniu, gdzie niedawno zapadł wyrok, na razie nieprawomocny, i został mój klient skazany. Reprezentuję go również w drugiej sprawie, zwrócił się do mnie z prośbą o pomoc prawną w sprawie, w której występuje Krzysztof W. w charakterze świadka.
Czyli tej, w której złożył niedawno sensacyjne zeznania ujawniając sposób działania funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych.
Nie znam jeszcze akt sprawy, ale znam relację Krzysztofa W., którą przedstawił podczas widzeń. Złożył zeznania odmiennej treści niż składał dotychczas, i zastrzegł, że te zeznania chce kontynuować. Złożyłem zresztą w tym tygodniu wniosek o ponowne przesłuchanie przez sąd Krzysztofa W., już w obecności pełnomocnika. Z jego oświadczenia wynika, że teraz chce powiedzieć prawdę.
Czy można mu wierzyć, bo wcześniej także zapewniał, że jego zeznania są prawdziwe.
To sąd oceni wiarygodność jego zeznań.
„Kanada” opowiada jednak nie tylko o popełnionych przestępstwach, ale również…
Technice przesłuchania przez policjantów z BSW (mecenas uśmiechnął się ironicznie). Te dwie kwestie się łączą. Jeżeli to co mówi Krzysztof W. jest prawdą, to sposób prowadzenia czynności, ma zdecydowanie wpływ na treść zeznań. Po pierwsze pan W. mówi, że był przesłuchiwany w warunkach, powiedzmy nieformalnych (znowu uśmiech), gdy jedzono i pito różne rzeczy. Po drugie on twierdzi, że udostępniano mu treści przesłuchań innych osób. To jest procedura kompletnie niedopuszczalna.
Krzysztof W. chce być ponownie przesłuchany, prokuratura wnioskuje o przesłuchania policjantów BSW w związku ze słowami „Kanady”, a sąd powiadamia prokuraturę, aby sprawdziła, czy nie doszło do nadużyć. Czyli wszyscy podążają w tym samym kierunku. Jest więc szansa aby ten skandal wyjaśnić.
Nie znam jeszcze akt i nie czytałem protokołu zeznań z 6 sierpnia, ale z tego co powiedział mi Krzysztof W. są to okoliczności rewelacyjne, i rewolucyjne z punktu widzenia tego postępowania. Teraz sąd musi zdecydować co zrobić. Ja sobie nie wyobrażam, że przejdzie nad tym do porządku dziennego, nie przesłucha ponownie Krzysztofa W. i nie skonfrontuje z policjantami.
Co chciał osiągnąć „Kanada” składając zeznania w latach 2006-2012 mówi sam Krzysztof W.: łagodnych wyroków i szybkiego wyjścia na wolność. A co chce osiągnąć teraz?
Teraz chce powiedzieć prawdę.
„Kanada” obarcza winą za manipulowanie zeznaniami dwóch policjantów z BSW. Z Pawłem G. próbowaliśmy porozmawiać dwukrotnie. Za pierwszym razem mówił o obowiązującej go tajemnicy, za drugim rozłączył się po usłyszeniu nazwy redakcji. Krzysztof W. mówi jednak również o Wojciech W. – także emerytowanym funkcjonariuszy BSW. Wcześniej nie mieliśmy do niego żadnego kontaktu. Dopiero dzisiaj udało się naszemu reporterowi do niego dodzwonić. I zamienić kilka zdań.
Początkowo były policjant był bardzo nieufny, dopytywał skąd mamy jego numer telefonu, aż wreszcie stwierdził, że zna publikację „Gazety Polskiej” i wie o czym teraz mówi „Kanada”.
- Bardzo chętnie porozmawiam na ten temat, ale po przesłuchaniu przez prokuratora, bo takie śledztwo zapewne zostanie wszczęte – stwierdził Wojciech W.
Na razie na szczegółowe pytania nie chciał odpowiadać. Pomimo to zapytaliśmy, czy prawdą jest, że „Kanada” był w jego mieszkania po zatrzymaniu.
- To kłamstwo – stwierdził i na tym zakończył rozmowę.
Źródło: niezalezna.pl
Grzegorz Broński