Stany Zjednoczone podjęły decyzję o natychmiastowej modernizacji swojego arsenału nuklearnego w Europie. Chodzi o wcześniejsze rozmieszczenie precyzyjniejszej wersji głównej bomby atomowej (B61-12) w bazach NATO. Być może przy tej okazji dojdzie do debaty na temat poszerzenia liczby miejsc stacjonowania tej broni – bliżej potencjalnego agresora.
W pobliżu naszej granicy Rosja dysponuje dziesiątkami pocisków z głowicami nuklearnymi rozlokowanymi w obwodzie kaliningradzkim i cały czas mówi o gotowości do ich użycia. NATO powinno dysponować równoważną bronią w podobnej odległości, a to oznacza udział Polski. Idealny byłby tu program Nuclear Sharing. Dziś jest właściwy moment, by ponownie przypomnieć, że dla wyrównania szans i odstraszenia Rosji, czyli zapobieżenia konfliktowi nuklearnemu, niezbędne jest rozmieszczenie tego typu broni na terenie Polski. Nie chodzi o to, żeby eskalować, ale o to, by pokazać Rosji, że w tym konflikcie nie ma żadnych szans. Broń trzeba mieć nie tylko nowoczesną, lecz także rozmieszczoną wszędzie tam, gdzie w razie potrzeby trzeba będzie jej użyć. System odstraszania sprawdził się w czasie zimnej wojny i również dziś może przyczynić się do przywrócenia pokoju w Europie.