Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Randka na ulicy seryjnego mordercy

Świat wymaga konserwatywnej rewolucji wartości.

Ostatnio sporo się mówi o denazyfikacji Rosji. I nie chodzi nawet o to, żeby przeprowadzić tam wzorem Ukrainy jakiś „Leninopad” i obalić wszystkie monumenty zbrodniczego Kałmuka.

Pilnej denazyfikacji wymagają inne kraje, uchodzące, nie do końca słusznie, za ostoję demokracji. Na przykład Francja. Śledząc jakiś głupawy serial policyjny uświadomiłem sobie, ile bolszewizmu zostało we współczesnej Francji. Bohaterowie przemieszczają się ulicami Marksa, Róży Luksemburg, bohaterów Stalingradu... Ale co się dziwić w kraju, gdzie nigdy nie potępiono pionierów ludobójstwa – Marata i Robespierre’a, nie rehabilitowano ofiar Wandei, za to świętuje się 14 lipca – początek lewackiego eksperymentu, który zmienił dzieje ludzkości pod hasłami wolności, równości, braterstwa (a nade wszystko tolerancji), wprowadzając do politycznej praktyki na szeroką skalę terror i nietolerancję.

Czekam na przebudzenie Hiszpanii, w której odżywają widma tzw. Republiki, która w istocie była krwawą łaźnią dla katolików, a potępia się Franco, który uratował swój kraj przed panowaniem komunizmu i udziałem w II wojnie światowej. Niestety, jedyną widoczną aktywność w stosunku do reinterpretacji przeszłości wykazują dziś aktywiści Black Lives Matter, niszczący świadomość Ameryki, obalający pomniki czcigodnych Ojców Demokracji i potęgi USA tylko po to, żeby leczyć wydumane kompleksy wnuków Wuja Sama. Czy to się może zmienić? Przyglądając się charyzmatycznej Włoszce Georgi Meloni, wierzę, że tak. Nowa prawica w odróżnieniu od starej, która już niczym nie różni się od lewicy, stanowi radykalny zwrot do normalności i zdrowego rozsądku. Świat wymaga konserwatywnej rewolucji wartości. Bo inaczej co stoi na przeszkodzie, aby w niedalekiej przyszłości młodzi Norwegowie umawiali się na ulicy Breivika, Rosjanie w alei Czikatiły, „rzeźnika z Rostowa”, Francuzi na bulwarze imienia Landru, Amerykanie na skwerze Teda Bundy’ego, a Anglicy na moście Kuby Rozpruwacza?
 

 



Źródło: Gazeta Polska

Marcin Wolski