Atak na raport państwowej komisji badającej tragedię smoleńską w TVN nie jest przypadkowy ani nie powinniśmy być nim zaskoczeni. Merytorycznie program TVN przypominał ściek komunistycznej propagandy, jaki widziałem po stanie wojennym. Pod pozorem naukowych faktów podawano oczywiste absurdy i przekłamania. W najważniejszej części zamieniono tezę badawczą, czyli raport Millera-Anodiny (Tuska-Putina) z wnioskami amerykańskiej instytucji badawczej.
Komisja pod kierownictwem Antoniego Macierewicza dostarczyła do zbadania raport Millera i poprosiła Amerykanów o sprawdzenie, czy to możliwe, żeby tragedia wyglądała tak, jak ją Miller z Anodiną przedstawili. I oczywiście Amerykanie orzekli, że to niemożliwe. Bezczelna manipulacja TVN natychmiast wyszła na wierzch.
Mimo to politycy opozycji i sprzyjające im media przyjmują je za niezbity fakt. W gruncie rzeczy można się zastanawiać, po co to robią i dlaczego w tym momencie. W zamieszaniu spowodowanym wojną i wywołanym przez nią ogólnoświatowym kryzysem tragedia sprzed 12 lat mogłaby zostać wyciszona. Sprawę analizuje u tym numerze „Gazecie Polskiej” Piotr Grochmalski. Jest pewne, że dla polityków i instytucji zamieszanych w kłamstwo smoleńskie publikacja materiałów wyraźnie pokazujących zamach może być bardzo kłopotliwa. Wojna i porażki Rosji już spowodowały powrót tematu na arenie międzynarodowej. O blokowaniu śledztwa mówił do polskiego parlamentu prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
O tym, że Rosjanie mogli dokonać zamachu, powiedział w otwartych groźbach wobec Jarosława Kaczyńskiego zaufany człowiek Putina Dmitrij Rogozin. To działo się kilka miesięcy temu, kiedy Putin był silniejszy zarówno w Rosji, jak i na arenie międzynarodowej. Dzisiaj Putin słabnie i jego wpływy maleją. Mniej przez to chroni swoje aktywa.
Upadający tyran może nawet sam, próbując się ratować, rzucić na stół jakieś informacje dotyczące zamachu. Zdają sobie z tego sprawę ci, którzy wtedy kłamali pod jego dyktando. Muszą się zabezpieczyć i uprzedzić fakty.
Wielu ludzi pytało mnie, jak jest naprawdę. Raport smoleński może przeczytać każdy. Zacznijmy od zapoznania się z nim. To solidny materiał. A wiarygodność TVN w tej sprawie jak taka, jak wtedy, kiedy podawał za niezbite dowody wymyślone rozmowy dotyczące nacisków na pilotów.