Rosyjskie tuby propagandowe i FSB oskarżają Ukrainę o dokonanie zamachu na propagandystce Darii Duginie. Bombę w samochodzie córki ideologa Kremla miała podłożyć Natalia Wowk. Kobieta – naturalnie, powiązana z pułkiem Azow, o czym ma świadczyć jej legitymacja wojskowa – po eksplozji uciekła z Moskwy do Estonii.
Ustalenia „czekistów” wskazują na kolejne sensacje: przed przyjazdem do Rosji Wowk miała przebywać we Francji i… Polsce. I wszystko jasne. „Polski ślad” musiał zostać uwzględniony w śledztwie, podobnie jak oskarżenia pod adresem „zgniłego” Zachodu. Czy Rosjanie wyjaśnili, jakim cudem Dugin zmienił zdanie i przed zamachem wsiadł do innego samochodu? Na pewno w Rosji lepiej o to publicznie nie pytać. Niezależni informatycy analizują też wspomnianą legitymację rzekomej zabójczyni. Tak, zgadli państwo – Photoshop był w użyciu. Agresywna propaganda połączona z nielogicznymi i wykluczającymi się wyjaśnieniami wskazują, że Kreml ma w tej zbrodni coś na sumieniu – nie tylko w aspekcie kompromitacji kontrwywiadu. Ważniejsze, że to „wyjaśnienie” i postać podejrzanej daje asumpt do odwetu.