Aktorka Anne Heche została odłączona od aparatury podtrzymującej życie po tym, jak tydzień temu rozbiła samochód wjeżdżając w dom w Los Angeles. Jej śmierć została ogłoszona przez jej przyjaciółkę Nancy Davis na Instagramie i potwierdzona przez jej rodzinę. Heche miała być pod wpływem narkotyków w trakcie wypadku.
Aktorka była hospitalizowana w Grossman Burn Center w szpitalu West Hills na północ od Los Angeles po tragicznym wypadku, do którego doszło 5 sierpnia.
Wczoraj przedstawicielka jej bliskich potwierdziła, że lekarze stwierdzili śmierć mózgu, a aktorka była sztucznie podtrzymywana przy życiu, aby lekarze mogli pobrać jej narządy.
„Chcemy podziękować wszystkim za ich życzenia i modlitwy o powrót do zdrowia Anne oraz podziękować oddanemu personelowi i wspaniałym pielęgniarkom, które opiekowały się Anne w Grossman Burn Center w szpitalu West Hills. Niestety, w wyniku wypadku Anne Heche doznała poważnego uszkodzenia mózgu związanego z niedotlenieniem i pozostaje w śpiączce w stanie krytycznym. Lekarze spodziewają się, że nie przeżyje"
- oświadczyła.
Wcześniej była partnerka Heche, Ellen DeGeneres, wyraziłą na Twitterze swój smutek, gdy dowiedziała się, że kobieta nie przeżyje.
„To smutny dzień. Przesyłam dzieciom, rodzinie i przyjaciołom Anne całą moją miłość” - napisała DeGeneres.
W wypadku poważnie ucierpiała właścicielka domu Lynne Mishele. Policja wszczęła śledztwo w sprawie przestępstwa. Źródła w organach ścigania powiedziały TMZ, że Heche była pod wpływem kokainy, kiedy prowadziła samochód, ale nie zostało to jeszcze potwierdzone prze opublikowanie raportu toksykologicznego.