Opinia publiczna od kilku dni żyje katastrofą polskiego autokaru w Chorwacji. Wiemy już, że 72-letni kierowca nie był pod wpływem środków odurzających. Media chętnie za to podkreślają jego wiek. Czy jednak powinniśmy się dziwić?
Szanowni Państwo, od lat, jako zwolennik społecznej gospodarki rynkowej, piszę o systemowych mankamentach polskiego rynku. Jednym z tych zjawisk jest starzenie się pracowników. To nie jest tylko problem demografii. Z opóźnionym skutkiem płacimy cenę za brak szacunku dla fizycznych pracowników najemnych. To spuścizna najgorszych lat polskich przemian, które w czasie swoich rządów usiłowała zakonserwować Platforma Obywatelska. Głodowe stawki, dwucyfrowe bezrobocie, zamykanie szkół zawodowych i technicznych doprowadziły do tego, że w wielu branżach pojawiła się potężna luka pokoleniowa. W III RP postawiono na „młodych, wykształconych, z wielkich miast”. Dziś dobrze widać, że najbardziej brakuje kierowców, spawaczy, elektryków, budowlańców. Tych wszystkich, których z pogardą nazywano „robolami”.