Informacja o powrocie ze Smoleńska biegłych z porcją odczytów, znów wskazujących na prawdopodobną obecność materiałów wybuchowych, nie wywołała trzęsienia ziemi w debacie publicznej. Mainstream kompletnie ją przemilczał, poza tekstem w „Rzeczpospolitej”. Producent urządzeń, którymi posługiwali się prokuratorzy, zapewnia, że są one bezbłędne. Śledczy mają ogromny problem. Muszą liczyć się z presją opozycji domagającej się wyjaśnienia okoliczności katastrofy smoleńskiej. Potwierdzenie obecności materiałów wybuchowych – nawet bez odpowiedzi na pytanie, skąd one się tam wzięły – wywoła ostre napięcie z Rosją. Być może wyciszenie tej sprawy wynika z tej ostatniej obawy.
Dziwi jednak, że tak niewielu dziennikarzy interesuje się wynikami odczytów ze spektrometrów. Czyżby ten problem wynikał – jak usłyszałem niedawno od przedstawicieli mediów mainstreamowych – ze strachu przed wpadką i utratą pracy? Jeśli tak działają przedstawiciele prokuratury wojskowej i mediów, które mają patrzeć władzy na ręce, nie łudźmy się, że katastrofę ktokolwiek wyjaśni w pełni w ciągu paru lat.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Grzegorz Wszołek