Nazwijmy rzecz po imieniu: to, co próbuje zrobić Platforma, to rozgrywanie swoich małych interesów przy okazji wielkiej sprawy. W przypadku Kliczki sprawa jest jasna: to mer stolicy Ukrainy, miasta, które dało odpór rosyjskiemu barbarzyństwu. Ale próby – przy takiej okazji – uhonorowania swojej polityk są więcej niż słabe. Pokazują, że dla PO zawsze i wszędzie liczy się tylko prywata. Smaczku całej sprawie dodaje jeszcze jeden wątek. Gronkiewicz-Waltz odchodziła z urzędu w atmosferze reprywatyzacyjnego skandalu. Rozpanoszenie się mafii reprywatyzacyjnej w tamtym czasie było tak wielkie, że nawet liberalne media, programowo przychylne PO, zaczęły się zajmować tematem. Nie dało się zamieść pod dywan mnóstwa szwindli reprywatyzacyjnych, które nagłaśniali Jan Śpiewak i cały ruch lokatorski. A teraz honorowe obywatelstwo? Platformerscy radni mają problem z uhonorowaniem Lecha Kaczyńskiego, prezydenta Polski i Warszawy. Ale o swoich zadbają zawsze.