Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Czas na ekspiację

W Smoleńsku prawdę starano się zakłamywać od samego początku, powtarzając rosyjskie dyrdymały.

Najdłuższa wojna nowoczesnej Polski wybuchła w kilka dni po katastrofie smoleńskiej, w chwili, gdy naród pogrążył się w refleksji i żałobie. Detonatorem konfliktu okazał się pochówek na Wawelu, choć podejrzewam, że każdy pretekst byłby dobry dla wybuchu antypolskich emocji. Po latach widać, że wykonana polskimi rękami i ustami operacja została zaplanowana w Moskwie. Za bardzo przypomina inne przedsięwzięcie, do którego doszło 80 lat wcześniej – Katyń. Podobnie w Smoleńsku prawdę starano się zakłamywać od samego początku, powtarzając rosyjskie dyrdymały o niewykwalifikowanych pilotach i prezydencie zmuszającym samolot do lądowania. Oddanie śledztwa Rosjanom praktycznie oznaczało kapitulację prawdy przed siłą. Istotą każdego procesu poszlakowego jest motyw i możliwość dokonania zbrodni. Możliwości, poczynając od remontu w Samarze, było aż nadto. A motyw? Po wiecu w Tbilisi, a następnie po spotkaniu na Westerplatte z udziałem Merkel, Putina i Tuska, było dla mnie jasne, że wyrok na Lecha Kaczyńskiego już zapadł, pozostało pytanie nie „czy”, lecz „gdzie i jak”. Padło na Smoleńsk – czas i miejsce w najwyższym stopniu symboliczne. Krótko po tragedii zapytałem Wiktora Suworowa o jego opinię. – Nie znam konkretów, ale Rosjanie zachowują się w 100 proc. jak winni – odpowiedział. Znając dotychczasowy dorobek Putina, najbardziej zdumiewające byłoby, gdyby nie przyłożył do tego palca, a samolot jakimś niewiadomym sposobem rozpadł się na milion kawałków. Oczywiście jestem przekonany, że wspólnicy zbrodni – bo trudno inaczej nazwać tych, co oddali śledztwo i wspierali ruską narrację – będą szli w zaparte. Nawet teraz! Ale co z resztą, ze zwykłymi pożytecznymi idiotami? Zamilkną? Nasz panteon wypełniają bohaterowie o różnych życiorysach i często plamach w biografii. Kiedy przyznacie wreszcie, że profetyczny, odważny prezydent ma tam miejsce równie oczywiste, jak nienawistnik gen. Sikorski i plejada marnych królów, śpiących obok tych naprawdę wielkich!

 



Źródło: Gazeta Polska

Marcin Wolski