Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Opłacony przez Clinton informatyk miał wykradać dane Trumpa. „Skandal szerszy niż Watergate”

Specjalny radca John Durnham oskarżył sztab Hillary Clinton o nielegalne wykorzystanie dostępu do serwerów w Trump Tower i w Białym Domu celem znalezienia kompromatów na Trumpa. Ich prawnik miał je przekazać agencjom federalnym, celowo zniekształcając ich faktyczne znaczenie aby wrobić go we współpracę z Rosją. 

Donald Trump
Donald Trump
fot. Aleksiej Witwicki/Gazeta Polska

Donald Trump oskarżał od dawna sztab Clinton, Demokratów i służby specjalne z czasów Obamy o to, że zawiązały spisek mający na celu skompromitowanie go i pozbawienie szans na prezydenturę. Twierdził także, że jego kampania była nielegalnie inwigilowana. W październiku 2020 roku odchodzący prokurator generalny William Barr powołał byłego prokuratora okręgowego Connecticut Johna Durhama na stanowisko specjalnego radcy Departamentu Sprawiedliwości powierzając mu zbadanie sprawy Crossfire Hurricane – taki kryptonim nosiła operacja FBI mająca zbadać, czy ludzie Trumpa kontaktują się z obcymi wywiadami – i działania służb w czasie kampanii prezydenckiej.

Teraz Durnham wystąpił z bardzo poważnymi oskarżeniami. Telewizja Fox News ujawniła, że 11 lutego złożył w sądzie dokumenty dotyczące byłego prawnika kampanii Clinton Michaela Sussmana, który został już wcześniej oskarżony o składanie fałszywych zeznań agentowi federalnemu. Ze złożonych przez niego dokumentów wynika, że sztab Clinton zapłacił za dostęp do serwerów w Trump Tower i w Białym Domu aby stworzyć narrację, która przekona służby o rzekomej współpracy Trumpa z Rosją.

Sussman był jednym z partnerów w kancelarii Perkins Coie, które regularnie współpracuje z Partią Demokratyczną i jej kandydatami. We wrześniu 2016 roku spotkał się z głównym radcą prawnym FBI Jamesem Bakerem i zaprezentował mu dokumenty dotyczące rzekomego kanału komunikacji między Trump Organization i zależnym od Kremla rosyjskim Alfa Bankiem. Stwierdził wtedy, że nie pracuje dla żadnego klienta i przekazuje je jako zaniepokojony obywatel. Później jednak prawnik zeznał pod przysięgą, że faktycznie reprezentował wtedy klienta, we wrześniu zeszłego roku usłyszał w związku z tym zarzut okłamania agenta federalnego.

Z dokumentu złożonego przez Durhama wynika, że Sussman działał na zlecenie „Tech Executive – 1”, którego Daily Mail zidentyfikowała jako eksperta od cyberbezpieczeństwa Rodneya Joffe. Obaj mieli się spotykać z prawnikiem służącym jako główny radca prawny kampanii Clinton, którego telewizja Fox News zidentyfikowała jako Marca Eliasa, również z Perkins Coie. Joffe miał współpracować z Sussmanem, firmą śledczą zatrudnioną przez Perkins Coie w imieniu sztabu Clinton, wieloma ekspertami i pracownikami firm internetowych aby zdobyć materiały, które Sussman przekazał FBI. W trakcie ich zbierania wykorzystał nielegalnie swój dostęp do serwerów w m.in. Trump Tower, nowojorskim mieszkaniu Trumpa oraz w Białym Domu, który współpracował z firmą go zatrudniającą. Durham twierdzi, że Joffe wykorzystał tę współpracę aby zbierać nielegalnie ogromne ilości danych celem odkrycia kompromatów na Trumpa. Te dane następnie trafiały do analizy do zaprzyjaźnionych pracowników amerykańskich uczelni. Ekspert miał im sugerować, że chce w ten sposób „zadowolić pewnych VIPów”.
 
W złożonym w sądzie dokumencie Durnham ujawnił też, że oprócz FBI Sussman spotkał się z przedstawicielami innej amerykańskiej agencji i przekazał im dane, które jego zdaniem były podejrzane. Twierdził, że wynika z nich, że Trump i/lub jego ludzie używali wykonanych w Rosji telefonów komórkowych, także w pobliżu Białego Domu. Biuro Durhama ustaliło, że te oskarżenia były bezpodstawne, a ludzie Joffe'a przekazali służbom niekompletne dane – bo z tych kompletnych jasno wynikało, że w tym co odkryli nie ma nic niezwykłego. Durham dodał, że zebrali dane mające świadczyć o rzekomej współpracy Trumpa z Rosjanami sięgające 2014 roku, kiedy w Białym Domu mieszkał jeszcze Obama. Sussman podczas tego spotkania również miał skłamać, że nie pracuje dla nikogo. 

Trump odniósł się do tych informacji w wydanym w sobotę wieczór oświadczeniu. Stwierdził, że dowodzą one, że miał rację gdy twierdził, że jego kampania i administracja były szpiegowane przez ludzi opłaconych przez kampanię Clinton aby wrobić go we współpracę z Rosjanami.

- To skandal szerszy i bardziej poważny niż Watergate i ci, którzy byli w niego zamieszani i wiedzieli o tej operacji szpiegowskiej powinni odpowiedzieć karnie. W silniejszym czasie w naszym kraju takie przestępstwo byłoby ukarane śmiercią

 - napisał. Dodał, że osoby poszkodowane przez tę operację powinny otrzymać teraz odszkodowanie. 

Do sprawy odniósł się również Kash Patel, który był w tej sprawie szefem śledczych działających pod auspicjami Komisji Wywiadu Izby Reprezentantów kiedy rządził nią republikański kongresman Devin Nunes. Patel stwierdził, że złożone przez Durhama dokumenty jednoznacznie stwierdzają, że kampania Clinton bezpośrednio finansowała i koordynowała „przestępcze przedsięwzięcie” mające stworzyć fałszywe połączenie między Trumpem a Kremlem. Dodał, że jego zdaniem Sussman okłamywał federalne agencje bo liczył, że podejmą one przeciwko Trumpowi śledztwo, które da lewicy pretekst do kolejnych ataków. 

Śledztwo Durhama wcześniej ujawniło, że słynna już „Rosyjska teczka” - dokument stworzony przez byłego brytyjskiego szpiega Christophera Steele'a, zawierający poważne oskarżenia wobec Trumpa – została opłacona przez Demokratów. Jego śledztwo trwa nadal i zakończy je dopiero stworzenie finalnego raportu, który trafi do Prokuratora Generalnego, a ten zdecyduje co z nim dalej zrobić. Wcześniej podobne śledztwo w sprawie współpracy Trumpa z Rosjanami prowadził Robert Mueller, ale pomimo ogromnych wysiłków i kosztów nie udało mu się znaleźć żadnego dowodu na to, że taka współpraca miała miejsce. 

 



Źródło: Fox News, Daily Mail

#Donald Trump

Wiktor Młynarz