Oczywiście można projekt rządowy krytykować. Można uważać, że Polski Ład się nie sprawdzi, że jego założenia są nierealistyczne itd. itd. Takie postawienie sprawy, niezależnie od tego, czy na przykład ja osobiście się z nim zgadzam czy nie, otwiera dyskusję, umożliwia debatę i przedstawienie swoich racji. Tyle że Owsiak nic takiego nie robi. Ten człowiek, który całą swoją karierę zbudował na udawaniu czułego, empatycznego, kochającego wujka, nie analizuje korzyści i wad tego projektu, nie ma zresztą do tego kompetencji i nie po to został wezwany. Zamiast tego zaczyna snuć typową, pełną pogardy narrację PO wobec tych, którzy będą beneficjentami Polskiego Ładu. Okazują się oni, w optyce Owsiaka, nierobami i leniami, którzy nic nie potrafią zrobić. Ci, którzy są tak słabi, że sami nie mogą sobie pomóc, którzy tej pomocy oczekują od państwa, okazują się w tej zdegenerowanej optyce de facto złodziejami, czyhającymi na „ciężko zarobione” pieniądze autorytetu PO. Warto zauważyć, jak paskudne jest to, co mówi Owsiak. Snuje on swoją, uderzającą w najsłabszych, narrację w bardzo trudnej sytuacji, związanej z pandemią. W momencie, gdy tysiące są naprawdę postawione „pod ścianą”. Owsiak z powodu swojej szczerości, podyktowanej głupotą bądź pewnością siebie, pokazał tak wyraźnie, jak się tylko dało, hipokryzję środowisk związanych z Platformą. Udowodnił, że za górnolotnymi słowami o konieczności wsparcia, pomocy, empatii i troski, kryje się tylko cyniczna gra polityczna. Owsiak nie jest niczym więcej niż psem gończym, wysyłanym, w zależności od potrzeb, na najróżniejsze odcinki „frontu”. Raz udającym troskliwego twórcę wielkiej, charytatywnej akcji, innym razem przyjmującego rolę agresywnego, pełnego pogardy chama, torpedującego dokładnie te działania państwa, które mają służyć ochronie najsłabszych i najbardziej poszkodowanych. Zrobi wszystko, co każe mu Platforma.
Fakt, że ktoś taki stał się w Polsce twarzą charytatywności, mówi wszystko o tym, jak, niestety, nasza rzeczywistość przesiąknięta jest na wskroś kłamstwem.