Jak informuje PKN Orlen, Saudi Aramco kupi udziały w rafinerii Lotosu, a węgierski MOL – 417 stacji paliw Lotosu. PKN Orlen zaś kupi od MOL 144 stacje na Węgrzech i 41 na Słowacji. Wygląda na to, że Orlen zręcznie wykorzystał unijne przepisy antymonopolowe do wymiany aktywów i poszerzenia możliwości biznesowych.
Najważniejsze jest jednak związanie się z saudyjskim potentatem i gwarancja bezpiecznych dostaw ropy naftowej niezależnie od rosyjskiego źródełka, a pieniędzy, których nie zapłacimy Rosjanom, Putin nie wyda na swoje czołgi. Ta dość elementarna wiedza nie przeszkadza politykom PO tworzyć dziwacznych konstruktów śledczo-logicznych i przypisywać tym decyzjom cech... prorosyjskości. Wystarczająco groteskowy był już europoseł Janusz Lewandowski (tak, tak, ten od Programu Powszechnej Prywatyzacji) perorujący o nietransparentnej prywatyzacji. Jednak Donald Tusk bredzący w detektywistycznej psychozie Tomasza Piątka, gdy to on sam zamierzał sprzedać cały Lotos Rosjanom, przekroczył granicę błazenady. Nieuchronnym bowiem skutkiem takiej transakcji byłoby oddanie całego naszego rynku paliw w ręce Rosjan, bo oni, mając dostęp do źródeł surowca, podyktowaliby ceny zabójcze dla wszelkiej konkurencji.